Policjanci pobili go, bo nie chciał badania alkomatem. Dostanie 160 tys. zł

Policjanci pobili go, bo nie chciał badania alkomatem. Dostanie 160 tys. zł

Policjanci na służbie
Policjanci na służbie Źródło: Shutterstock / Dawid Dobosz
W 2017 roku w Zabrzu kierowca został pobity przez policjantów, a później oskarżony przez nich o ten właśnie czyn. Po latach doczekał się w końcu sprawiedliwości i wysokiego odszkodowania.

Bulwersująca sprawa kierowcy pobitego w Zabrzu przez policjantów wreszcie znalazła swój finał. Sąd Apelacyjny w Katowicach orzekł, że policja musi wypłacić mu 160 tys. zł tytułem odszkodowania. Wyrok jest prawomocny.

Policjanci pobili go, bo nie zgadzał się na kontrolę

Wszystko zaczęło się przed siedmioma laty, kiedy patrol policji zatrzymał mężczyznę do kontroli drogowej. – W ciągu pięciu, sześciu dni zostałem sześć czy siedem razy skontrolowany pod kątem trzeźwości. Byłem poirytowany byciem ciągle podejrzewanym o jazdę pod wpływem alkoholu. Postanowiłem odmówić – opowiadał.

W tamtych czasach nie było przepisów, pozwalających policji na badanie trzeźwości, kiedy nie zachodziło uzasadnione podejrzenie, że prowadzi on po pijanemu. – Jechałem normalnie, prosto, swoim pasem, oświetlony, nie przekraczałem prędkości, nie łamałem przepisów – podkreślał zatrzymany. Wspomina, że policjanci zaczęli drobiazgowo sprawdzać jego samochód i chcieli zmusić go do dmuchnięcia w alkomat.

– Trzymałem w ręce telefon i nagrywałem. całe zdarzenie. Wyszarpnęli mnie brutalnie z samochodu, powalili na ziemię. Kiedy mnie wyszarpywali, jeden z policjantów złamał sobie palec, przypuszczalnie uderzył dłonią w słupek. To go rozsierdziło. Zaczął mnie kopać po twarzy, po ciele – relacjonował.

Przytomność kierowcy pomogła mu w sądzie

Ostatecznie został przewieziony na badanie krwi i zamknięty w policyjnej izbie zatrzymań. Następnego dnia poszedł na obdukcję i zawiadomił prokuraturę o tym, co go spotkało. Adwokat Daniel Reck podkreślał, że te działania okazały się decydujące.

– To go bardzo uwiarygodniło, że on po czasie nie wymyślił sobie tej historii, nie sfingował obrażeń, a również to, że on usiłował nagrywać policjantów. Oni mu ten telefon zabrali i skasowali to nagranie – wyjaśniał. Moment skasowania filmu ustalił później biegły sądowy.

Początkowo to policjanci oskarżyli mężczyznę o naruszenie ich nietykalności. Sąd jednak uniewinnił go i zajął się zarzutami stawianymi funkcjonariuszom. Za pobicie, przekroczenie uprawnień i składanie fałszywych zeznań zostali skazani na kary w zawieszeniu i wydaleni ze służby. Dopiero wtedy rozpoczęła się walka o odszkodowanie, ostatecznie zwycięska.

Kierowca podkreślał jednak, że cała historia kosztowała go wiele zdrowia i nerwów. Wypadł na długo z rynku pracy i do dziś boi się policji. Mecenas Reck zaznaczał, że większość funkcjonariuszy to oczywiście osoby przestrzegające prawa, dodatkowo posiadający współcześnie kamery osobiste.

– Często obywatel w starciu z dwoma policjantami jest bezradny. Zawsze jest dwóch na jednego, nie ma szans udowodnienia racji. Zawsze sąd daje wiarę dwóm policjantom, a nie jednemu obywatelowi. Przecież to trudno sobie wyobrazić, że policjanci wytargali z samochodu trzeźwego kierowcę i go bezpodstawnie pobili. A jednak tak było w tej sytuacji – podsumował adwokat mężczyzny.

Czytaj też:
Ze szpitala zniknął tygodniowy noworodek. Służby dokonały makabrycznego odkrycia
Czytaj też:
Macierewicz pewny utraty prawa jazdy. Tymczasem znów widziano go za kółkiem, jak łamie przepisy

Opracował:
Źródło: WPROST.pl