Śmierć 40-latka we wrocławskim więzieniu. Była partnerka: Wiem, że został zakatowany

Śmierć 40-latka we wrocławskim więzieniu. Była partnerka: Wiem, że został zakatowany

Zakład Karny nr 1 we Wrocławiu
Zakład Karny nr 1 we Wrocławiu Źródło: Wikimedia Commons / Wiśnia
Damian Chmiel miał uczestniczyć w bójce w więzieniu, a następnie popełnić samobójstwo. W oficjalną wersję nie wierzą jednak matka i była partnerka mężczyzny. 40-latek miał bowiem zdeformowaną twarz.

Damian Chmiel zmarł 29 sierpnia po interwencji strażników więziennych w zakładzie karnym nr 1 we Wrocławiu – podał Onet. Według policjantki miało dojść do bójki i mężczyzna miał popełnić samobójstwo. W tę wersję nie wierzy jednak matka 40-latka. Ciało syna zobaczyła tuż przed kremacją. Damian miał zdeformowaną twarz.

Rzecznik więzienia przyznał, że Damian Chmiel był agresywny, dlatego użyto wobec niego środków przymusu bezpośredniego. Wyniki sekcji zwłok nie są jeszcze znane, ale stwierdził, że nic nie wskazuje na przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy. Prokuratura prowadzi śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci.

Wrocław. Śmierć w więzieniu. „Katowali go, kopali po głowie i przyciskali kolanem szyję”

Przez trzy miesiące nie został przesłuchany świadek, zdaniem którego strażnicy, zamiast obezwładnić mężczyznę, zakuć w kajdanki i wprowadzić do izolatki, katowali go, kopali po głowie i przyciskali kolanem szyję.

Matka 40-latka opowiedziała, że jej syn miał odsiedzieć cztery miesiące za niepłacenie alimentów. Kobieta w zakładzie karnym usłyszała, że jej Damian dostał szału i po otworzeniu drzwi przez strażnika zaczął biegać po korytarzu. Został obezwładniony i zakuty w kajdanki, a następnie rozkuty po zapewnieniu, że będzie spokojny. Wówczas miał znowu wpaść w szał i sytuacja miała się powtórzyć trzy razy.

Rodzina usłyszała, że nie ma śladów pobicia. Miał zdeformowaną twarz

W pewnym momencie mężczyzna miał stracić przytomność. Wezwano kartkę, a 40-latek zmarł w szpitalu. Dorota Chmiel powiedziała, że w zakładzie medycyny sądowej zapewniono ją, że przyczyna śmierci jej syna jest nieznana i nie ma śladów pobicia. Twarz Damiana zobaczyła dwa tygodnie po śmierci.

– Nikt nam nie powie, że dostał zawału albo zasłabł. Bo tak nie wygląda człowiek, który z tego powodu traci przytomność – skomentowała z kolei była partnerka mężczyzny. Zdaniem Marty Pachury „został zakatowany”.

Czytaj też:
Policyjna interwencja zakończona śmiercią. 48-letni Ukrainiec nie żyje
Czytaj też:
Tajemnicza śmierć w Warszawie. Zwłoki byłego policjanta w windzie

Źródło: Onet.pl