Ogień w jednym z pensjonatów w Bukowinie Tatrzańskiej wybuchł po godzinie 22.30 w nocy z wtorku na środę, z 3 na 4 grudnia, i momentalnie objął górne kondygnacje drewnianego budynku. Tygodnik Podhalański informuje, że istniało duże ryzyko przeniesienia się pożaru na sąsiednie budynki.
Budynek, który stanął w płomieniach, znajduje się przy ulicy Słonecznej na trasie między Bukowiną a Zakopanem. Z powodu pożaru i wielkiej akcji ta trasa przez wiele godzin była zablokowana.
20 zastępów straży pożarnej gasiło pożar pensjonatu
Jak informuje portal Onet, w budynku, w którym poza pensjonatem mieści się także popularna wśród turystów i lokalnych mieszkańców restauracja, w momencie wybuchu pożaru nie przebywali żadni goście, ze względu na trwający w lokalu remont. Nie ma także informacji, żeby ktokolwiek inny ucierpiał w wypadku wielkiego pożaru.
Momentalnie na miejsce wezwane zostały służby, a w ciągu zaledwie kilkunastu minut już pracowało przy pożarze 20 jednostek straży pożarnej. Akcja gaśnicza trwała kilka godzin i brały w niej udział zarówno zastępy Państwowej Straży Pożarnej z Zakopanego, jak i jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej z Zakopanego, Bukowiny, Białki Tatrzańskiej, Jurgowa, Rzepisk, Brzegów, Poronina i innych okolicznych wsi.
Prace strażaków utrudniało duże zadymienie
O tym, jak poważna byłą sytuacja, świadczą doskonale słowa strażaka cytowanego przez Onet, który brał udział w nocnej akcji gaśniczej pensjonatu. – Ogień bucha spod dachu – tłumaczył strażak.
– Gdy udaje nam się go ugasić w jednym miejscu, za chwilę wyłania się w innym. Walczymy, by pożar nie przeniósł się na sąsiednie budynki stojące bardzo blisko. Pracę utrudnia nam duże zadymienie – mówił portalowi rozmówca.
Czytaj też:
Wielka akcja CBA. Proboszcz wśród 13 zatrzymanych osóbCzytaj też:
Alarmujące dane o ubóstwie w Polsce. Ekspert: Bieda często przypomina labirynt bez wyjścia