Przypomnijmy – 25-latka została napadnięta w lutym. To był przypadek, że trafiło akurat na nią. Podejrzany, oskarżony o zabójstwo na tle seksualnym i rabunkowym, natknął się na Białorusinkę i postanowił zaatakować. Po zgwałceniu, nieprzyomną i półnagą młodą dziewczynę pozostawił na pastwę losu. Później znalazł ją dozorca, który natychmiast wezwał pomoc. Ofiara brutalnego aktu trafiła do pobliskiej placówki medycznej. W rozmowie z Onetem Barbara Mietkowska – rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przekazała później, że Lizy „nie udało się uratować”. – Pacjentka (...) zmarła. (...) Ona przyjechała już do naszego szpitala w stanie bardzo poważnym, mimo to lekarze starali się ratować jej życie. Bezpośrednią przyczyną zgonu kobiety była śmierć mózgu – wskazała.
4 grudnia ruszył proces, podczas którego podejrzany przyznał się do winy, choć dodał, że nie chciał zabić 25-latki.
„Jestem ogółem strachliwy i emocjonalny”
„Super Express” podaje, że wymiar sprawiedliwości częściowo wyłączył jawność rozprawy. Kolejna odbędzie się na początku drugiej połowy grudnia. „Rodzina zmarłej życzy sobie, aby proces był jawny, obrona oskarżonego chce jednak, aby postępowanie toczyło się za zamkniętymi drzwiami, aby nie miało wpływu demoralizującego na społeczeństwo” – informowała fundacja Feminoteka, która udziela kobietom po przemocy bezpłatnej pomocy prawnej, psychologicznej i medycznej.
Dziennikarze ujawniają, że biegli – eksperci z zakresu psychiatrii – potwierdzili, iż w chwili popełnienia czynu podejrzany był poczytalny.
Na sali sądowej Dorian S. powiedział, że „nie będzie składał wyjaśnień”. – Będę odpowiadał na pytania obrony, nie będę opowiadał na pytania pełnomocników, sądu i prokuratora. Przyznaję się do popełnianego czynu, ale nie przyznaję się do tego, że chciałem zabić – zaznaczył.
W środę oczytano jego zeznania, złożone pod koniec lutego – po tym, jak został zatrzymany przez służby. Dorian S. tłumaczył policjantom, że feralnego dnia był w barze, gdzie wypił dwa lub trzy drinki. Nie spożywał nielegalnych substancji. W lokalu znajdował się w towarzystwie dwóch Ukrainek. Postanowił kontynuowa picie. Przyznał, że w pewnym momencie pod wpływem procentów „zrobił się strasznie agresywny”. Wspomniane wcześniej kobiety wybrały się do domu Uberem, natomiast on poszedł pieszo do mieszkania na Mokotowie.
Twierdzi, że „dziwnie się czuł i nie umie tego opisać”. Po przekroczeniu przejścia dla pieszych zobaczył 25-letnią Lizę. – Byłem w jakimś amoku, nie czułem strachu, nic. A jestem ogółem strachliwy i emocjonalny – wskazał. W tym momencie – jak opisuje „SE” – Dorian S. „zaczął płakać”. W końcu sięgnął po kominiarkę. Jak zaznacza, nie chciał nikogo pozbawić życia. Planował obrabować sklep, ale zamiast tego zaatakował młodą Białorusinkę. Zagroził jej, ale dopiero, gdy zaczął mówić w języku angielskim, 25-latka zrozumiała, o co mu chodzi. Dorian S. nie pamięta dokładnie wszystkich szczegółów.
Gwałt i zabójstwo 25-letniej Białorusinki Lizy. 23-letni Dorian S. fascynował się historiami o seryjnych zabójcach?
Następnie przycisnął ją do ściany i zażądał, by oddała mu pieniądze. – Wcześniej zabrałem jej telefon. Myślałem, że chce zadzwonić po policję. Zdjąłem pasek, by zawiązać jej wokół szyi i przywiązać ją do bramy. Chciałem mieć pewność, że nie wstanie i nie zgłosi tego na policję. Zacisnąłem pasek wokół szyi, rozebrałem i wtedy ją zgwałciłem. Nie wiem, czemu to zrobiłem – stwierdził. W tym momencie znowu zaszkliły mu się oczy.
Mężczyzna mówi, że „sam siebie nie poznał”. – Nie wiem, czemu ją zostawiłem. Na dołku [chodzi o policyjny areszt – red.] rozmyślałem o tej sytuacji i wydaje mi się, że ci Ukraińcy musieli mi czegoś dosypać – twierdzi. Po wszystkim zabrał rzeczy Lizy i planował je sprzedać. Po drodze poszedł jeszcze do sklepu, by kupić paczkę papierosów. „SE” podaje, że na sali sądowej „na twarzy” mężczyzny „nie widać było żadnych emocji”.
„SE” nieoficjalnie podał też, że Dorian S. może być fanem historii o seryjnych mordercach – książki o takiej tematyce miały zostać znalezione w jego domu. Wirtualna Polska pisała – również nieoficjalnie – że w mieszkaniu 23-latka znajdować miały się publikacje o przestępstwach seksualnych. Była tam także kominiarka, którą włożył na siebie w dniu przestępstwa.
Czytaj też:
Przechodziła pod rusztowaniem, pracownik upuścił narzędzie. Dramat w WarszawieCzytaj też:
Wielka akcja CBA. Proboszcz wśród 13 zatrzymanych osób