Jarosław Kaczyński pojawił się w środę 11 grudnia w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Prezes PiS będzie zeznawał w charakterze świadka w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. – Nie mam nic do powiedzenia – rzucił polityk do dziennikarzy tuż przed wejściem do budynku. – Proszę państwa, powtarzam, że nic nie wiem o czym będzie ta rozmowa – dodał.
Rzecznik stołecznej prokuratury Piotr Skiba tłumaczył, że postępowanie nie dotyczy głównego śledztwa ws. Funduszu Sprawiedliwości. – Postępowanie zostało wszczęte w związku z ujawnieniem informacji o liście Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry. Do naszej prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i między innymi jedną z osób, którą prokurator chce przesłuchać, jest prezes PiS – wyjaśniał.
Wyciekł tajny list Kaczyńskiego do Ziobry
Treść listu, o którym wspomniał rzecznik prokuratury,ujawniła „Gazeta Wyborcza”. Jest on datowany na 26 sierpnia 2019 roku. Jarosław Kaczyński zwrócił się wówczas do Zbigniewa Ziobry z pilnym apelem o „natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej, a także zakazanie osobie odpowiedzialnej za dysponowanie środkami Funduszu przekazywania jakichkolwiek sum w trakcie kampanii lub też formułowania zobowiązań dotyczących przekazywania takich sum w przyszłości”.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości ostrzegał, że „cała sprawa może mieć dla obozu Zjednoczonej Prawicy fatalne skutki”. Tłumaczył, że chodzi nie tylko o przebieg kampanii, ale także kwestie rozliczeń z Państwową Komisją Wyborczą.
„Zmuszony jestem też stwierdzić, że w razie niezastosowania się do sformułowanego w piśmie zalecenia, pełna odpowiedzialność polityczna, a najprawdopodobniej także w innych wymiarach, będzie spoczywała na panu” – napisał Jarosław Kaczyński.
Czytaj też:
PiS wybrało kandydata do TK. Błaszczak nie mógł się go nachwalićCzytaj też:
Sygnalista opisał spotkanie w domu Ziobry. „Lekką ręką rozdzielił kilka milionów”