„Jezus dziś nie mógłby się urodzić w stajence, bo ktoś wezwałby OPS”

„Jezus dziś nie mógłby się urodzić w stajence, bo ktoś wezwałby OPS”

Marta Jermaczek-Sitak
Marta Jermaczek-Sitak 
Można powiedzieć, że „z premedytacją” żyję po bardzo niskich kosztach. Znajomi z dużych miast, dla których „zero waste”, czyli świadome unikanie konsumpcji, jest oczywistością (są na tyle zamożni, że stać ich na niekupowanie rzeczy) mnie zrozumieją. Postawa: stać mnie, ale nie będę tego kupować jest coraz bardziej popularna. Ale ludzie ze wsi pomyślą: „oni są biedni i nieodpowiedzialni”. A może nawet niewydolni wychowawczo?” I będę musiała ich przekonywać, że jesteśmy dobrą rodziną i dbamy o swoje dzieci – mówi dr Marta Jermaczek-Sitak, biolożka, botaniczka, edukatorka przyrodnicza, mieszkanka wsi w lubuskim.

Krystyna Romanowska: Nie stać pani na nowe garnki? Miesiąc temu na FB napisała pani: „Jeżeli ktoś ma niepotrzebne garnki, to chętnie je przyjmę”...

Marta Jermaczek-Sitak: Każdy potrafi kupić. Nawet w sklepach z używanymi rzeczami, których sporo jest także w mojej okolicy. U nas zresztą garnków się nie wyrzuca. Idą na poidło dla kaczek, do kóz czy po prostu stoją na podwórku i zbierają deszczówkę. Albo sadzi się w nich kwiatki, pomidory, paprykę. Moje stare garnki ostatnio stały się nienaprawialne – w jednym odpadła rączka, w innym obiła się emalia... Pomyślałam sobie: „A nuż ktoś ma jakiś niepotrzebny garnek, a ja nie będę musiała kupować?”

I co się stało po tym wpisie na FB?

Po pięciu minutach miałam pierwszy odzew, bo okazało się, że czytają mnie – oprócz mojej wielkomiejskiej banieczki – także tutejsi, najbliżsi sąsiedzi. Za chwilę przyszedł mój młodszy syn i przyniósł cztery nieduże garnuszki, które dostał od sąsiadki. Chciałam duże, ale wiedziałam, że małe też mi się przydadzą. I, oczywiście, przydały się.

Odezwał się także jeden pan z sąsiedniej wsi, któremu obiecałam wsparcie w opiece nad kozami. To człowiek wcale nie zamożny i właściwie się nie znamy – miał duży garnek, a że jest sam, to niedużo gotuje, więc mi odstąpił. Potem paczkomatem z drugiego końca Polski przywędrował do mnie zupełnie nowy garnek, który ktoś dostał w prezencie i nie używał – zapłaciłam tylko za wysyłkę. To mnie „nasyciło garnkowo”. Wtedy napisałam na FB post o wstydzie, który poczułam, kiedy mój syn przyszedł z garnkami od sąsiadów.

Źródło: Wprost