Ponad dwa miesiące minęły od momentu zaginięcia 47-letniej Beaty Klimek. Pochodząca z miejscowości Poradz w województwie zachodniopomorskim kobieta 7 października odprowadziła swoje dzieci na przystanek autobusowy. Przez chwilę rozmawiała z sąsiadką, po czym miała udać się do pracy. Do banku nigdy jednak nie dotarła. Od tego momentu ślad po niej się urywa.
Beata Klimek zaginęła. Mąż zapewnia, że jest niewinny
W sprawie jest mnóstwo znaków zapytania. Bliscy Beaty Klimek nie wierzą, że mogła zdecydować się na ucieczkę z domu i zostawienie swoich dzieci: 12-letniego Marcela, 9-letniego Kacpra i 8-letniej Zuzi. W rozmowie z mediami podkreślali, że kobieta nigdy sama nie podróżowała, nawet do pobliskich większych miast.
47-latka była w trakcie rozwodu ze swoim mężem, który aktualnie układa sobie życie z nową partnerką. Jan Klimek utrzymuje, że jest niewinny i nie ma nic do ukrycia. — Policja co jakiś czas do mnie przyjeżdża. Sprawdzają to tu, to tam. To jest ich praca. Ja niczego nie będę im utrudniał, bo nie mam nic na sumieniu. Wszystko czego chcą, to ode mnie dostaną. Wszystko im udostępnię — zapewnił.
Trudne święta w rodzinie Beaty Klimek
Dziećmi zaginionej 47-latki zajmują się aktualnie siostra kobiety wraz z mężem oraz córką. Krewni Beaty Klimek przyznają, że zbliżające się święta Bożego Narodzenia będą dla nich bardzo trudne. – Cały czas wspominają mamę i czekają na jej powrót. Dzieci potrzebują pomocy specjalistycznej, jeździmy z nimi do lekarzy. Najstarszy chłopiec Marcelek powiedział ostatnio, że on nie chce świąt i jeżeli mama nie wróci, to on nie usiądzie w ogóle do świątecznego stołu – opowiadała Ola Klimek, siostrzenica zaginionej.
Tymczasem dziennik „Fakt” przekazał, że mąż Beaty Klimek stara się o opiekę na dziećmi. – Wiem, że to będzie dla nas wszystkich bardzo trudny czas, ale chcę, żeby dzieci spędziły go z nami. Będę obchodził święta w moim domu w Poradzu razem z moją partnerką i rodzicami. Zrobię wszystko, żeby dzieci usiadły z nami przy świątecznym stole. Moja partnerka jest bardzo za moimi dziećmi, a one zawsze do niej lgnęły – stwierdził Jan Klimek.
Mężczyzna miał powiedzieć dziennikarzom, że siostra zaginionej kobiety ma rzekomo nie pozwalać mu na kontakty z dziećmi. Tym słowom stanowczo zaprzecza rodzina Beaty Klimek twierdząc, że od momentu zaginięcia 47-latki ojciec nie podjął żadnych prób skontaktowania się z dziećmi.
Czytaj też:
Beata Klimek zaginęła, jej mąż podejmuje walkę. „Właśnie jadę do pani adwokat”Czytaj też:
„Zachowywał się jak w transie”. Nowe informacje w sprawie zaginięcia Beaty Klimek