W sobotę 28 grudnia Tomasz Lis zapowiedział w mediach społecznościowych swój wywiad z Karolem Nawrockim. Były szef „Newsweeka” zachęcał internautów do obejrzenia ekskluzywnej rozmowy. Jak się jednak okazało, kandydat w wyborach prezydenckich popierany przez Prawo i Sprawiedliwość wcale nie rozmawiał z dziennikarzem.
Tomasz Lis zapowiadał wywiad z Karolem Nawrockim
– Chcielibyśmy samego kandydata posłuchać, kochani, ja też, ale nikt na tym etapie nie dał i nie daje wam więcej, więc proszę docenić to, co ja wam dzisiaj oferuję – powiedział prezenter.
Na trwającym blisko pół godziny nagraniu widzimy tylko i wyłącznie Tomasza Lisa, który odczytuje swoje pytania do Karola Nawrockiego, a następnie wciela się w rolę prezesa IPN i odczytuje odpowiedzi na nie. Dziennikarz zapewnił, że otrzymał je od sztabu kandydata.
Tomasz Lis pod ostrzałem internautów
Materiał byłego redaktora naczelnego „Newsweeka” nie umknął uwadze szefa sztabu Karola Nawrockiego. „Kłamali, kłamią i będą kłamać. Nie cofną się przed niczym. Będą do tego wykorzystywać także bardzo chore osoby. Nic nas nie złamie w walce o zwycięstwo” – napisał w mediach społecznościowych Paweł Szefernaker.
Pod nagraniem z „wywiadem” pojawiło się mnóstwo krytycznych komentarzy. „Czyli Lis niby zaprosił Nawrockiego do podcastu i udawał że za niego odpowiada? Genialne. Jestem zbyt trzeźwy na te imprezę”; „wywiad wspaniały, tylko Nawrockiego brak”; „kiedy wywiad z hologramem Bolesława Krzywoustego?”; „trzeba wiedzieć kiedy, ze sceny zejść”- pisali komentatorzy.
„Niesamowity wywiad, widać rzemiosło dziennikarskie, zwłaszcza, że rozmówca trafił się wybitnie trudny”; „Czy możemy liczyć jutro na wywiad z papieżem Franciszkiem, w Sylwestra z Władimirem Putinem, a w Nowy Rok z Xi Jinpingiem? Myślę, że tak krótki czas na zorganizowanie tych rozmów dla pana nie będzie niczym trudnym”; „dlatego właśnie uważam, że internet nie powinien być dla wszystkich” – dodawali.
Czytaj też:
W PiS narasta rozczarowanie Nawrockim? „Andrzej od razu startował z powerem”Czytaj też:
Polacy wskazali, kogo chcą na prezydenta. Uwagę zwraca jedna rzecz