Jednym z napadów z pechowym zakończeniem był ten w powiecie gliwickim. Dwaj włamywacze, sądząc, że włamują się do pomieszczenia z sejfem jednej z firm, weszli przez sforsowane wcześniej drzwi. Alarm, który uruchomili, popędził ich do wyważania kolejnych drzwi. Za nimi, ku swojemu zaskoczeniu, znaleźli jedynie... toaletę. Szok i zawód skłoniły ich do ucieczki, a policja deklaruje, że ich złapanie to tylko kwestia czasu.
Z kolei złodzieje z Legnicy próbowali sforsować ścianę kantoru, używając koparki. Hałas obudził okolicznych mieszkańców, a ich wysiłki skończyły się fiaskiem – zabezpieczenia okazały się zbyt solidne. Po kilku dniach dwóch sprawców zatrzymano. Za próbę włamania i zniszczenie mienia czeka ich odpowiedzialność karna.
Chcieli ukraść sejf. Był za ciężki
Inni rabusie włamali się do siedziby jednej z firm w Wieluniu, a następnie zabrali stamtąd ważący 100 kilogramów sejf. W środku znajdowało się sporo gotówki – konkretnie 1,5 miliona złotych.
Metalowa konstrukcja leżała tak na chodniku przez dobę. Zabrano ją dopiero po tym czasie. Cała kradzież została sfilmowana przez znajdujące się na miejscu kamery monitoringu.
Na nagraniu, które błyskawicznie obiegło media społecznościowe było widać, jak złodzieje chcą wziąć ze sobą warty krocie łup, ale ostatecznie rezygnują z tego pomysłu. Pozostawili więc sejf na chodniku. Dziennikarze skontaktowali się z właścicielem firmy, który powiedział, że sprawcy prawdopodobnie planowali wrócić po pieniądze kolejnego dnia, ale w uzupełnionym o kolejne osoby składzie. To dlatego, że konstrukcja waży naprawdę dużo, więc nie jest łatwo przetargać ją do auta.
Kamera wskazała drogę. A miłośnika miodu szybko dopadła karma
42-letni złodziej z Małopolski ukradł kamerę monitoringu, nieświadomy, że działała przez cały czas. Śledząc nagranie, policja szybko ustaliła jego trasę i dotarła do domu sprawcy.
Jeszcze mniej szczęścia miał 58-letni mieszkaniec Kraśnika. Ten miłośnik miodu nie zamierzał za niego zapłacić.
Gdy mężczyzna nie wrócił na noc do domu, rodzina zaczęła go szukać po okolicy. Jak donosiły lokalne media, bliscy dzwonili na telefon zaginionego i nasłuchiwali dzwonka. Tak dotarli w pobliże jednej z pasiek. Jak podaje TVP Info, rabuś leżał martwy. A w stojącym obok wiaderku znajdowało się kilka plastrów miodu. Na jego ciele znaleziono ślady wielu użądleń. Pszczelarz, który zgłosił kradzież, nie spodziewał się aż tak tragicznego zakończenia.
Tragiczny skok przez balkon i alergizujące narkotyki
Dwaj włamywacze z Zielonej Góry, zaskoczeni przez właściciela mieszkania, próbowali uciekać przez balkon. Jeden z nich upadł śmiertelnie, a drugi, zatrzymany przez policję, zadał sobie rany nożem. Przyczyny jego desperackiego zachowania pozostają nieznane.
Z kolei 38-latek ze Złotoryi do lokalnej komendy policji przyszedł, ściskając w ręku niewielki pakunek z folii aluminiowej. W środku znajdowała się biała substancja – nie trudno było domyślić się, że to najprawdopodobniej narkotyki.by sprawdzić jakość metamfetaminy, która wywołała u niego wysypkę. Mężczyzna został zatrzymany i oskarżony o posiadanie narkotyków.
Choć to nie Wielkanoc, ukradł baranka
Niecodzienna kradzież miała miejsce przy kościele w Ujeździe w powiecie strzeleckim na Opolszczyźnie. To właśnie tam ktoś w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia ukradł z żywej szopki bożonarodzeniowej mającego zaledwie cztery dni baranka.
Złodziej szybko wpadł – uwagę dzielnicowego, którego w sprawę zaangażowali zmartwieni mieszkańcy, zwrócił odjeżdżający na rowerze spod kościoła mężczyzna. Jedną rękę trzymał na kierownicy, a drugą zaś przy ciele, w okolicy klatki piersiowej. Wyglądało to tak, jak coś trzymał. I faktycznie trzymał – baranka.
Jak później tłumaczył, ukradł zwierzę, ponieważ wpadł na pomysł, że chce je hodować na własnym podwórku.
Chciał ukraść piłę. Zamiast tego wypił wino
Z kolei 52-letni Ukrainiec, który włamał się do budynku gospodarczego we wsi Konary, planował kradzież piły łańcuchowej. Na jego drodze stanęły jednak butelki domowego wina. Rabuś skusił się na zawartość dziewięciu z nich – został znaleziony pijany w sztok.
Pechowi okazali się również złodzieje, którzy okradli sklep sportowy w powiecie strzeleckim. Ci podczas akcji rabunkowej zgubili plecak z osobistymi przedmiotami. Policja szybko ustaliła ich tożsamość, a łup nie nacieszył ich długo.
Czytaj też:
Tak kradną w sklepach. „Rekordziści robią to nawet w 30 sekund"Czytaj też:
18-latek zbierał paragony po klientach. Za rzekome zwroty zgromadził ogromną kwotę