Dziennikarz RMF FM wzdłuż granicy Polski z Białorusią przemieszczał się wojskowym śmigłowcem Mi-8. Podkreślał, że zwłaszcza zimą z wysokości kilkudziesięciu metrów widać dokładnie wszelkie grupy migrantów, chcące nielegalnie przekroczyć granicę naszego kraju. Zaznaczał, że cichsze drony czasami lepiej wywiązują się z tego zadania.
Dziennikarz pojechał na granicę z Białorusią
Mateusz Chłystun z RMF FM podkreślał, że w ostatnim czasie znacznie spadła liczba podejmowanych prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Wszystko przez powrót zimy i warunki pogodowe mocno utrudniające przetrwanie w lesie. Specjaliści zaznaczają przy tym, że w ubiegłych latach paradoksalnie ruch przez granicę był większy. łatwiej było pokonać podmokłe zwykle tereny.
Mniejszą liczbę prób przekroczenia granicy tłumaczy się w tym wypadku zmianą taktyki służb i wzmocnieniem bariery granicznej. Pomiędzy szczeble płotu wstawiono stalowe umocnienia, których nie da się zgiąć przy użyciu lewarka. Rozcinanie metalu szlifierką trwa z kolei około 10 minut, co daje czas na reakcję polskich służb.
Generałowie o zmianie sytuacji na granicy z Białorusią
– Na całym naszym odcinku prawie 100-kilometrowym, jest ponad 90 kilometrów bariery stałej, a także dwa miejsca rzeczne i bagienne, gdzie nie ma takich przeszkód. Dwa kilometry są na północy – okolice Narwi i prawie siedem kilometrów – na Przewłoce. To są – w mojej ocenie – najtrudniejsze obecnie odcinki do patrolowania – wyjaśniał generał Tadeusz Nastarowicz, dowodzący zgrupowaniem zadaniowym Centrum.
– Ludzie próbujący szturmować granicę są zdesperowani i wykorzystują to, że druga strona nie wycina trzcin. Przedzierają się więc przez te wysokie trawy i próbują niszczyć nam barierę i przedzierać się między naszymi żołnierzami. Od pewnego czasu jest tu jednak pod tym względem całkowity spokój – dodawał.
Zaznaczał też, że po stronie białoruskiej znajduje się obecnie mniejsza liczba migrantów. Szef operacji Bezpieczne Podlasie, generał Arkadiusz Szkutnik, mówił też o zastosowaniu broni gładkolufowej. Podkreślał, że gumowa amunicja skutecznie zniechęciła agresywne grupy, które jeszcze we wrześniu i październiku atakowała polskich funkcjonariuszy.
Polscy żołnierze na granicy z lepszymi warunkami
Zapowiedziano już, że zamiast koksowników, żołnierzy będą zimą dogrzewać gazowe promienniki ciepła, których nie widać gołym okiem w nocy. Na logistyce skupiono się dzięki temu, że sytuacja na granicy jest ostatnio spokojniejsza. Zastosowano namioty wielkopowierzchniowe oraz kontenery mieszkalne.
Radio RMF FM zwróciło uwagę, że polscy żołnierze zostali wyposażeni w noktowizję i termowizję, otrzymali też kamizelki kuloodporne. – Jesteśmy przygotowani, bo jesteśmy wojskiem. Szykujemy się w okresie pokoju do wojny, stąd między innymi kamizelki kuloodporne. Gdyby ktoś miał tylko i wyłącznie rzucać w nas konarami, to nie chodzilibyśmy w kamizelkach całą dobę na pasku – podkreślał generał Arkadiusz Szkutnik.
– Przygotowujemy się na wszystko, łącznie z tym, że gdyby – nie daj Boże – doszło do użycia broni palnej, bo dzisiaj nigdy nie wiadomo, kto z jakiej strony zrobi prowokację. Wolimy być przygotowani i takie mamy po prostu standardy – dodawał.
Pierwsza zmiana operacji „Bezpieczne Podlasie” zakończy swoją misję z końcem stycznia. Po zmianie dowódcy i rotacji żołnierzy, kolejna grupa będzie kontynuować rozpoczętą na granicy służbę.
Czytaj też:
Kryzys na granicy z Białorusią. Nowy raport SG. Takich danych nie było dawnoCzytaj też:
Śmiała zapowiedź wiceministra. Szlak migracyjny przez Białoruś zniknie w ciągu pół roku?