„Jesteśmy świadkami spektaklu nienawiści, a nie rozmów o mieście. Nie rozmów o kolejnych inwestycjach drogowych, nie rozmów o nowych trasach tramwajowych, nie o kolejnych zielonych skwerach czy kolejnych nowych szkołach. A właśnie tym zajmuję się na co dzień. Każdego dnia razem z moimi współpracownikami pracuję na rzecz Wrocławia” – zaczął swój wpis w mediach społecznościowych Jacek Sutryk.
„Tymczasem moi przeciwnicy polityczni walczą o przejęcie władzy w mieście – co jestem w stanie do pewnego stopnia zrozumieć. Nie rozmawiają jednak o mieście, nie oferują mieszkańcom innej wizji Wrocławia. Jedno co robią, to przekraczają kolejne granice. Dziś jest to upublicznienie przez nieznaną mi osobę mojego numeru pesel. Co będzie dalej w tej spirali nienawiści?” – zastanawiał się prezydent Wrocławia.
Upubliczniono numer PESEL Jacka Sutryka. Prezydent Wrocławia reaguje
Sytryk podkreślił, że do upublicznienia doszło „pod postem osoby, która od dawna zajmuje się bezpardonowym jego atakowaniem i nakręcaniem wokół niego nienawiści, jego współpracowników czy miasta”. „Ten człowiek nie zrobił nic, by te wrażliwe dane usunąć” – ubolewał prezydent Wrocławia. Sutryk wyjaśnia, że pod jego adresem padają zarzuty o „wprowadzaniu totalitaryzmu, bo razem z Ministerstwem Cyfryzacji prowadzą kampanię o zastrzeżeniu peselu”.
„Kampanię, którą rozpoczęło Ministerstwo, a nie my. Dodajmy dla porządku, że zastrzeżenie nie ma wpływu na podpisanie tej czy innej listy poparcia. Jako osoba publiczna jestem w stanie zrozumieć różne ataki, nieprawdy i pomówienia. Nie pozwolę jednak na takie dysponowanie moimi danymi wrażliwymi. Myślę, że każdy z Państwa zareagowałby podobnie. Dlatego w związku z upublicznieniem tych danych podjąłem stosowne kroki prawne” – podsumował prezydent Wrocławia.
Czytaj też:
Wraca sprawa Jacka Sutryka w aferze Collegium Humanum. „Nie ma dowodów, że w ogóle studiował”Czytaj też:
Stanowczy krok obrońcy Sutryka. Zatrzymanie prezydenta Wrocławia nie było konieczne?