W miejscowości Bark pod Barczewem (woj. warmińsko-mazurskie) 7-latka została zagryziona przez psy. Do tragedii doszło pod koniec czerwca 2024 r., na posesji, gdzie prowadzona była legalna hodowla psów. Dziewczynka za zgodą rodziców znajdowała się pod opieką koleżanki swojej mamy. Natalka została ugryziona po tym, jak prawdopodobnie weszła do kojca i wypuściła sześć dogów niemieckich oraz pięć buldogów francuskich.
Psy z nieustalonych nadal przyczyn rzuciły się na 7-latkę, zadając jej liczne rany w okolicach głowy i szyi. Wszystko wskazuje na to, że hodowle były utrzymywane prawidłowo. Dodatkowo dziewczynka często przebywała na terenie posesji, więc psy były jej znane i były z nią oswojone. Natalka wychodziła również z nimi na spacer. Wykluczono sytuację, że ktoś wszedł nieproszony na posesję.
7-latka zagryziona przez psy pod Barczewem
Sześć dogów niemieckich tuż po tragedii trafiło do miejscowych schronisk dla zwierząt. Psy odbyły kwarantannę i czekały na dalsze postanowienia prowadzącego śledztwo prokuratora. Ostatecznie wróciły do hodowli na obserwację. Zostały uznane za dowód rzeczowy, więc nie można ich sprzedać. Na terenie posesji, w zamkniętych wybiegach, trzymanych było także 11 psów ras dog niemiecki i buldog francuski.
„Fakt” poinformował, że właścicielka hodowli usłyszała zarzuty. 47-latka odpowie za brak opieki nad córką znajomych i nieumyślne spowodowanie jej śmierci. Marta T. nie przyznała się do winy i złożyła obszerne wyjaśnienia. Kobieta powiedziała, że Natalce udało się wejść do kojca, bo klucz był w zamku. Wobec właścicielki hodowli zastosowano dozór policyjny oraz zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi. 47-latce grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Psy zagryzły siedmiolatkę. Behawiorysta o powodach agresjiCzytaj też:
Nowe fakty ws. 7-latki zagryzionej przez psy. Mieszkańcy okolicy są w szoku