Rozpatrzenie kandydatur złożonych przez Prawo i Sprawiedliwość odbiegało od dotychczasowego schematu. Do tej pory kandydaci na sędziów byli zwykle poddawani serii pytań dotyczących ich doświadczenia zawodowego, funkcjonowania TK czy podejścia do kwestii konstytucyjnych. Tym razem podczas posiedzenia komisji nie padło ani jedno pytanie.
Poseł Paweł Śliz z Polski 2050, który przewodniczy komisji, ogłosił jedynie przejście do dyskusji, a następnie – wobec braku zainteresowania – po prostu ją zamknął.
Kandydaci PiS do Trybunału Konstytucyjnego zignorowani. Parlament nie uznaje TK
To, co na pierwszy rzut oka może wydawać się lekceważeniem kandydatów, było jednak całkowicie do przewidzenia. Koalicja rządząca nie planuje obsadzać wakatów w TK przed przeprowadzeniem reform, które są możliwe najwcześniej po zmianie na stanowisku prezydenta.
Poseł Śliz tłumaczył: „Nie możemy legitymizować destrukcji organu badającego zgodność z konstytucją, a wysyłanie kogokolwiek do TK byłoby taką legitymizacją”.
Procedura zgłaszania kandydatów
Zgodnie z obowiązującymi przepisami kandydatów do TK mogą zgłaszać grupy posłów oraz prezydium Sejmu. W związku z trzema wakatami, które powstały na początku grudnia po odejściu sędziów Julii Przyłębskiej, Piotra Pszczółkowskiego oraz Mariusza Muszyńskiego, w ustawowym terminie żaden klub poselski nie zgłosił kandydatów.
Dopiero po ogłoszeniu dodatkowego terminu przez marszałka Sejmu PiS przedstawił dwóch kandydatów: posła Marka Asta oraz profesora prawa Artura Kotowskiego.
Analitycy zgodnie twierdzą, że ich udział w komisji, która miała rozpatrzyć kandydatury, był dobrowolnym wystawieniem się na strzał. PiS jednak zapewne wykorzysta ich „ofiarę” jako broń w walce informacyjnej przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Sylwetki kandydatów PiS
Marek Ast jest radcą prawnym z doświadczeniem samorządowym i parlamentarnym. Był burmistrzem Szlichtyngowej, radnym sejmiku lubuskiego oraz wojewodą lubuskim. Od 19 lat pełni funkcję posła, obecnie kierując lubuskim okręgiem PiS. W przypadku wyboru do TK musiałby zrezygnować z członkostwa w partii.
Poseł PiS Kazimierz Smoliński przedstawił jego kandydaturę, podkreślając: „Wykształcenie, praktyka radcowska i bogate doświadczenie zawodowe i parlamentarne pana posła Marka Asta uzasadniają przedstawienie jego kandydatury na sędziego TK”.
Prof. dr hab. Artur Kotowski jest związany z Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, gdzie kieruje Katedrą Teorii i Filozofii Prawa. Od 2009 roku pracuje w Sądzie Najwyższym, obecnie jako członek Biura Studiów i Analiz. Tytuł profesora uzyskał w czerwcu 2024 roku z rąk prezydenta Andrzeja Dudy.
Poseł PiS Krzysztof Szczucki, przedstawiając jego kandydaturę, zaznaczył: „Posiada kilkunastoletnie doświadczenie w praktyce prawniczej [jako radca prawny], w tym głęboką wiedzę o funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości”.
Negatywna opinia komisji
Mimo przedstawienia kandydatur posłowie nie wykazali zainteresowania zadawaniem pytań. Po krótkiej prezentacji komisja przystąpiła do głosowania nad opinią w sprawie wyboru sędziów TK. Kandydaturę Marka Asta poparło siedmioro członków komisji, a Artura Kotowskiego ośmioro. Przeciwko obu kandydaturom opowiedziało się 14 posłów, co skutkowało negatywną opinią komisji.
Konsekwencje dla Trybunału Konstytucyjnego
Ostateczną decyzję o wyborze sędziów TK podejmuje Sejm. Głosowanie w sprawie Asta i Kotowskiego zaplanowano na piątek, jednak mało prawdopodobne jest, aby doprowadziło ono do obsadzenia wakatów w Trybunale.
Obecnie TK funkcjonuje w okrojonym składzie 12 sędziów, z czego dwóch to wadliwie wybrani dublerzy. W kwietniu skład ten może się dodatkowo zmniejszyć z powodu odejścia kolejnego sędziego.
Prezes TK, Bogdan Święczkowski, w styczniu skierował pismo do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, w którym stwierdził: „Brak obsady stanowisk sędziów TK stanowi naruszenie Konstytucji wskutek zaniechania Wysokiej Izby i Pana Marszałka osobiście”. Mimo to koalicja rządząca nie planuje obsadzać wakatów przed przeprowadzeniem reform Trybunału.
Brak porozumienia w sprawie Trybunału
Od momentu przejęcia władzy przez nową większość parlamentarną koalicja rządząca unika podejmowania decyzji, które mogłyby legitymizować obecny skład Trybunału.
Rząd oraz marszałek Sejmu odrzucają wezwania prezesa TK Bogdana Święczkowskiego do uzupełnienia wakatów sędziowskich. Co więcej, Rządowe Centrum Legislacji od 2023 roku nie publikuje wyroków TK w „Dzienniku Ustaw”, a w tegorocznym budżecie przewidziano „zero złotych” na wynagrodzenia czynnych sędziów Trybunału.
Sam Święczkowski nie pozostaje bierny – nie tylko wystosował oficjalne wezwania do rządu o „zaprzestanie naruszania konstytucji”, ale także skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości „zamachu stanu” dokonanego przez polityków rządzącej koalicji.
Rząd jednak konsekwentnie ignoruje jego apele, uznając obecny Trybunał za instytucję w znacznej mierze upolitycznioną, której działania od lat podporządkowane były interesom jednej partii.
Czytaj też:
Rewolucja w kredytach. TSUE podjął historyczną decyzjęCzytaj też:
Poseł PiS z pretensjami do Andrzeja Dudy. „Czy zamierza Pan w ogóle zabrać głos?”