Według informacji "Rzeczpospolitej", prokuratorzy nie są zainteresowani przesłuchaniem amerykańskiego dowódcy.
"Wszyscy, którzy mają jakąkolwiek wiedzę na temat tej sprawy, zostaną przesłuchani" - zapewnił we wtorek PAP prokurator Karol Frankowski z Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu. Jak mówi, do tej pory nazwisko Schuitzera nie pojawiło się w formalny sposób w dokumentach sprawy.
Wtorkowa "Rzeczpospolita" napisała, że płk Martin Schuitzer był przełożonym m.in. polskich komandosów zatrzymanych w związku z ostrzelaniem 16 sierpnia afgańskiej wioski i wyraził gotowość złożenia zeznań w tej sprawie.
Według gazety, dowódca zadeklarował przekazanie wszystkich potrzebnych w śledztwie dokumentów, które mogłyby wyjaśnić, co tak naprawdę stało się w Afganistanie 16 sierpnia. Chodzi głównie o zapisy satelitarne. Zdaniem "Rz", prokuratura badająca sprawę nie jest zainteresowana zeznaniami Amerykanina.
"Nazwisko płk. Schuitzera przewijało się w sprawie już wcześniej. Jak sądzę, jest to człowiek, który wie więcej na temat całego zdarzenia i będzie mógł złożyć wyjaśnienia przed prokuratorem" - powiedział PAP mec. Andrzej Reichelt, obrońca dwóch z siedmiu aresztowanych żołnierzy.
Prawnik poinformował, że w przyszłym tygodniu, po zakończeniu przesłuchań podejrzanych, zamierza ponownie złożyć wniosek o zmianę zastosowanego środka zapobiegawczego. Nie chciał powiedzieć, czym go umotywuje.
Inny z obrońców żołnierzy, mec. Czesław Domagała poinformował, że złożył wniosek o przesłuchanie dodatkowych świadków w sprawie.
"Z relacji żołnierzy, którzy obsługiwali moździerze w Afganistanie oraz wcześniej testowali je w Polsce wynikało, że są one nieprecyzyjne. Ustawione na 1200 metrów, potrafiły strzelać np. na 600 - 800 metrów. To mogło spowodować, że mimo wymierzenia broni poza wioskę, pociski spadły na jej teren" - powiedział PAP mec. Domagała.
Jak dodał, górzysty i kamienisty teren w Afganistanie uniemożliwiał żołnierzom okopanie płyty moździerza i również mógł spowodować, że pociski spadały w miejscu innym od wyznaczonego.
"We wniosku domagamy się m.in. przesłuchania artylerzystów z kolejnej zmiany w Afganistanie, którzy mogliby potwierdzić opinie na temat kłopotów z obsługą moździerza" - powiedział Domagała.
Siedmiu żołnierzy pierwszej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie zatrzymano w połowie listopada w związku z akcją z 16 sierpnia tego roku, w której zginęli cywile.
Sześciu żołnierzom prokuratura postawiła zarzuty zabójstwa ludności cywilnej; grozi im od 12 lat więzienia do kary dożywocia. Siódmy z zatrzymanych usłyszał zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny, za co grozi od 5 do 25 lat pozbawienia wolności.
pap, ss