Nie przyjął pacjentki, bo nie przyjechała karetką

Nie przyjął pacjentki, bo nie przyjechała karetką

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lekarz w szpitalu w Gorzowie Wlkp. odmówił przyjęcia do niego pacjentki, tłumacząc, że nie przyjechała karetką. W rezultacie wnuk kobiety, który ją przywiózł musiał wezwać pogotowie do szpitala.

Sprawę opisała "Gazeta Lubuska". Po przyjeździe pogotowia, jego lekarz stwierdził u 86-letniej pacjentki niewydolność krążenia z migotaniem przedsionków serca i dopiero wówczas została ona umieszczona na oddziale intensywnej opieki szpitala.

Taki przebieg zdarzenia potwierdził dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie Wlkp. Andrzej Szmit, który jest zarazem wojewódzkim konsultantem w dziedzinie medycyny ratunkowej.

"Lekarz dyżurny powoływał się na nieznane mi procedury. Jego zdaniem, by przyjąć pacjenta na oddział ratunkowy musi go przywieźć karetka. To kuriozalne tłumaczenie, niemające żadnego uzasadnienia w przepisach. Pomimo tego zdecydowaliśmy się wysłać karetkę z lekarzem specjalistą, by nie narażać zdrowia i życia pacjentki" - powiedział Szmit. Dopiero po przedstawianiu diagnozy i wydaniu skierowania przez lekarza pogotowia, 86-latka została umieszczona na oddziale.

Teraz sprawą z urzędu zajmie się gorzowska prokuratura. Jak powiedział PAP we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Dariusz Domarecki, będzie sprawdzać czy w tym przypadku nie doszło do nieudzielania pomocy osobie narażonej na utratę zdrowia lub życia.

"Ta sprawa musi zostać wyjaśniona, a osoby odpowiedzialne za jej zaistnienie pociągnięte do odpowiedzialności. Złożyłem już odpowiednią informację wojewodzie, która sprawuje merytoryczny nadzór nad państwowym systemem ratownictwa" - dodał Andrzej Szmit.

Jak powiedziała dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp., Wanda Szumna, sytuacja zostanie dokładnie wyjaśniona na poziomie szpitala. "Musimy sprawdzić czy faktycznie lekarz naruszył przepisy czy też zachował się zgodnie z procedurą. Z moich informacji wynika, że tym przypadku nie było zagrożenia życia, dlatego lekarz odmówił przejścia pacjentki oraz poprosił jej rodzinę o konsultacje z lekarzem pierwszego kontaktu" - dodała.

Zdaniem Szumnej, ta sprawa obrazuje problem z jakim od pewnego czasu boryka się szpital. Do gorzowskiej lecznicy, która rozwiązała z NFZ umowę na Podstawową Opiekę Zdrowotną w końcu października br., nadal licznie zgłaszają się pacjenci wymagający pomocy ambulatoryjnej. "Z codziennymi dolegliwościami powinni oni być obsłużeni przez ambulatorium pogotowia ratunkowego, które w nocy, dni wolne i święta świadczy teraz takie usługi w Gorzowie" - dodała Szumna.

ab, pap