Nie widzieli jej od pół roku. W domu znaleziono ciało

Nie widzieli jej od pół roku. W domu znaleziono ciało

Dodano: 
Policja, zdjęcie ilustracyjne
Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Grand Warszawski
W poniedziałek w miejscowości Bogaczów (województwo lubuskie) odkryto zwłoki w stanie rozkładu. Zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, która pomóc ma rozwiązać zagadkę śmierci. Sąsiedzi mają jednak pewną teorię.

W rozmowie z „Gazetą Lubuską” funkcjonariusze policji przekazali, że nie wiadomo, do kogo należało ciało.

– Mogę potwierdzić, że ujawnione zostały zwłoki w stanie znaczącego rozkładu. Na miejscu pracowali policjanci pod nadzorem prokuratora – powiedziała rzeczniczka Komendanta Miejskiej Policji w Zielonej Górze, podinsp. Małgorzata Stanisławska.

Okoliczni mieszkańcy nie mają wątpliwości. Ich zdaniem znalezione zwłoki to ich sąsiadka, 30-letnia Natalia. Kobieta ostatni raz widziana była w październiku.

– Mam łzy w oczach, bo szkoda mi tej dziewczyny. Ona w życiu naprawdę miała ciężko. Cały czas pod górę – powiedziała jedna z sąsiadek Natalii w rozmowie z „Gazetą Lubuską”.

„Drążyliśmy temat. Przyjechali i powiedzieli, że nie mogą wejść do środka”

Mieszkańcy Bogaczowa przekazali, że kontaktowali się z policją w sprawie Natalii. Funkcjonariusze mieli otrzymać informację, że kobieta nie była widziała, rolety w jej domu są cały czas zasłonięte, a z komina nie wydobywa się dym. Sąsiedzi opisywali Natalię jako wycofaną i izolującą się od wszystkich. Zgodnie z ich relacją kobieta była w przeszłości widywana na terenie Bogaczowa, jej zniknięcie wydało się im niepokojące.

– Drążyliśmy temat. Dzwoniliśmy na policję. Co z następną taką osobą? Zgłaszać, nie zgłaszać? Dzwoniłam na 112. Przyjechali i powiedzieli, że nie mogą wejść do środka – przekazała dziennikarzom sąsiadka kobiety.

– Jeszcze ostatnio mówiliśmy, żeby nie było tak jak w Przytoku, że ona tam leży w swoim domu, jak ten mężczyzna – dodała.

„Nikt nie miał prawa wyważać drzwi”

Sołtys wsi dodała, że Natalia była poszukiwana przez policję, która została powiadomiona przez MOPS.

– Policja była już dawno powiadomiona. Poszukiwali jej. Mieszkańcy zawiadamiali też mnie. Powiadomiłam MOPS. MOPS powiadomił policję. Przyjeżdżały panie z opieki z policją, pukały, stukały, ale nikt nie miał prawa wyważać drzwi – powiedziała.

Czytaj też:
30-latek zmarł po interwencji policji. Szczegóły akcji budzą grozę
Czytaj też:
„Gang nastolatków” grasuje po Ursynowie. Policja zatrzymała nieletniego

Źródło: WPROST.pl / Onet, "Gazeta Lubuska"