W Polsce są schrony dla czterech proc. populacji. „Mamy tu pewien błąd podejściowy”

W Polsce są schrony dla czterech proc. populacji. „Mamy tu pewien błąd podejściowy”

Zabytkowy schron w Chorzowie, zdjęcie ilustracyjne
Zabytkowy schron w Chorzowie, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Wikimedia Commons / Ewa Kubiesa
W Polsce mamy przygotowanych schronów na cztery procent populacji. Chodzi jednak o takie miejsca, które ochronią nawet przed bronią masowego rażenia. W miejscach doraźnego kryzysu zmieściłaby się z kolei „znakomita większość populacji”. Problem w tym, że są głównie w miastach.

– Na ten moment mamy przygotowanych schronów na cztery procent populacji, mówimy o schronach spełniających warunki opisane w ustawie. Obiektów takiego schronienia doraźnego mamy znacznie więcej, ale nie wszystkie są dostosowane do właściwego przyjęcia osób oczekujących na ochronę – powiedział w Radiu Zet wiceszef MSWiA Wiesław Leśniakiewicz.

Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji zaznaczył, że kwerenda została przeprowadzona jakiś czas temu przez Straż Pożarną, ale on bazuje na informacji z Najwyższej Izby Kontroli. Leśniakiewicz podkreślił, że „warunki związane z ukryciem spełniającym 100 proc. ochrony dla osób jest dla czterech proc. populacji, co wcale nie znaczy, że nie moglibyśmy w miarę szybko przystosować niektóre obiekty albo sporą ilość na tzw. miejsca doraźnego schronienia”.

Schrony i miejsca doraźnego schronienia w Polsce. Wiesław Leśniakiewicz wskazuje na istotne różnice

– Taki kierunek przyjmujemy na początek naszego działania, na ten rok, kiedy weszła w życie ustawa o ochronie ludności – zaznaczył wiceszef MSWiA. Leśniakiewicz tłumaczył, że schron to taki obiekt, który jest hermetyczny i zamknięty oraz będzie chronił nawet przed bronią masowego rażenia. Inaczej ma się z kolei sytuacja ws. miejsc doraźnego kryzysu. Wówczas zmieściłaby się tam „znakomita większość populacji”.

Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji zwrócił jednak uwagę na pewien błąd, bo „większość tych elementów podziemnych, które mogłyby spełniać kryteria tych miejsc, znajduje się w dużych miastach, ale są mniejsze i małe miejscowości, gdzie nic takiego nie ma albo są ograniczone”. Leśniakiewicz podsumował, że trzeba określić jeszcze raz, gdzie będą możliwości schronienia się, oznakować te miejsca i pokazać na określonych dokumentach.

Czytaj też:
Wojskowy o sytuacji na granicy z Białorusią. Jeszcze niedawno było „bardzo spokojnie”
Czytaj też:
„Kibloschrony”, rabujący migranci i żołnierze bez butów. Byliśmy na spotkaniu z Mentzenem. „To jest wigor i szansa”

Źródło: Radio Zet