Warszawa. Dziennikarka porwana przez taksówkarza. Odmówiła zapłaty zawyżonego rachunku

Warszawa. Dziennikarka porwana przez taksówkarza. Odmówiła zapłaty zawyżonego rachunku

Kontrole taksówek w Wielkopolsce
Kontrole taksówek w Wielkopolsce Źródło: GITD
Kierowca warszawskiej taksówki więził i próbował porwać reporterkę Polsatu. Zrobił to, bo kobieta nie chciała zapłacić mu horrendalnie wysokiego rachunku za przejazd. Dziennikarce pomogli koledzy z redakcji, którzy zatrzymali nieuczciwego przewoźnika, przekazanego następnie policji. Całe zdarzenie zostało zarejestrowane i opublikowane w reportażu Polsatu.

Na warszawskich dworcach – Wschodnim, Zachodnim i Centralnym – każdego dnia pojawiają się grupy kierowców, którzy polują na nieświadomych podróżnych. Kuszą szybkim transportem, a do tego sprawiają wrażenie legalnie działających przewoźników. Kłopot w tym, że ich pojazdy nie zawsze są oznaczone. Często brakuje w nich taksometru oraz widocznego cennika, o czym klient przekonuje się dopiero w trakcie podróży lub po jej zakończeniu.

Kuszenie niską ceną przeradza się szybko w groźby, kiedy na koniec podróży pasażer odmawia zapłaty kilkuset złotych za krótki kurs.

Porwanie w taksówce. Klientka nie chciała zapłacić zawyżonego rachunku

Monika Gawrońska, reporterka Polsat News, postanowiła przeprowadzić śledztwo dziennikarskie, wsiadając do jednej z podejrzanych taksówek. Trasa została wcześniej ustalona – 5,5 km z Dworca Wschodniego do hotelu w centrum Warszawy. Zgodnie z taryfami aplikacyjnymi kurs powinien kosztować około 20–35 zł. Taksówkarz zażądał jednak 80 zł. Gdy Gawrońska odmówiła zapłaty, sytuacja eskalowała:

„Nie zapłacę proszę pana żadnych 80 zł”. – mówiła reporterka. Kierowca tłumaczył się, że podał taką cenę i miał słyszeć to rzekomo inny z taksówkarzy. Później próbował negocjować cenę, schodząc najpierw do 50, a później do 30 zł. Gdy dziennikarka zażądała paragonu fiskalnego, zaczęły się kolejne kłopoty.

Taksówkarz zatrzasnął drzwi i ruszył z miejsca, próbując uprowadzić reporterkę.

Na szczęście dziennikarkę śledził zespół realizacyjny jadący drugim autem. Dzięki ich reakcji udało się zablokować jego pojazd. Na miejsce wezwano policję, która przyjechała aż trzema radiowozami.

Przestępstwo czy luka w prawie?

Zatrzymany kierowca został przesłuchany, podobnie jak Gawrońska. Okazało się, że nie powinien w ogóle świadczyć usług ze względu na stan pojazdu.

– Miał nieprawidłowe oznaczenie, brak cennika, brak taksometru, uszkodzenia techniczne – to są grube tysiące złotych – poinformował policjant.

Sprawa bezprawnego zatrzymania dziennikarki została przekazana do prokuratury. Mężczyzna może usłyszeć zarzuty z art. 189 §1 Kodeksu karnego:

„Kto pozbawia człowieka wolności, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu”.

Ostrzeżenia i porady od służb

Służby apelują do pasażerów o ostrożność. Młodszy aspirant Kamil Sobótka z Komendy Stołecznej Policji przypomina:

„Jeżeli kierowca zachowuje się irracjonalnie bądź po prostu jego stan wskazuje na to, że jest pod wpływem środków odurzających czy pod wpływem alkoholu – automatycznie poprośmy o zatrzymanie pojazdu, wysiądźmy z tego pojazdu jak najszybciej, poinformujmy policję, żeby nie doszło do tragedii”.

A co jeśli kierowca nas nie wypuszcza?

„Dzwonimy na numer alarmowy 112, powiedzmy o swoim położeniu, gdzie jesteśmy. Na tak dużo patroli policji będących w Warszawie zawsze możemy otworzyć okno, wezwać kogoś do pomocy – na pewno ktoś zareaguje”.

Przypadek Ukrainki. Koszmar w Nowy Rok

Nie tylko Polki padają ofiarą. Jedna z Ukrainek, która przyjechała do Warszawy, opowiedziała o przerażającym spotkaniu z „taksówkarzem”, który w Nowy Rok zaoferował jej pomoc. Po 15 minutach jazdy zatrzymał się przy dworcu i próbował pobrać z jej karty 575 zł. Kobieta odmówiła, więc zablokował drzwi i próbował wykonać transakcję bez jej zgody. Udało jej się wyrwać tylko dzięki krzykom i pomocy przechodniów.

- Zaczęłam krzyczeć i uderzać ręką w szybę samochodu, żeby ktoś usłyszał z zewnątrz, że coś jest nie tak i dzięki Bogu moje krzyki i wołanie o pomoc usłyszały jakieś dwie Polki, które zauważyły, że dzieje się coś niedobrego – opowiadała kobieta.

800 zł za przejazd

Inna kobieta opowiadała, jak została obciążona kwotą 800 zł za krótki przejazd, choć sądziła, że płaci około 85 zł. Kierowca podał jej paragon zwinięty w rulon, co miało zmylić pasażerkę.

Zdołała odzyskać część pieniędzy, ale tylko dlatego, że natychmiast ruszyła za kierowcą, który próbował uciec.

Co robią fałszywi taksówkarze?

Policjanci wskazują, że schemat działania oszustów jest wypracowany. Kierowcy oferują „okazjonalny przewóz osób” i stosują własne stawki – często nawet 30 zł za kilometr. Teoretycznie działają legalnie, bo prawo dopuszcza takie formy transportu. Problemem jest jednak dezinformacja.

– Nie mówią na przykład, że jest to 30 zł za kilometr, tylko 1,30 zł, co stanowi znaczącą różnicę tego, co my słyszymy, a tego, co jest naprawdę pod dworcami – mówi anonimowo jeden z funkcjonariuszy policji.

W 2024 roku zgłoszono 117 przypadków zawyżania opłat przez kierowców, a tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy – już 18 takich sytuacji.

Walka władz miejskich i kontrole

Miasto Warszawa od lat deklaruje walkę z procederem. Urząd Miasta poinformował, że w 2024 roku przeprowadzono 2334 kontrole, z czego 666 zakończyło się wykryciem nieprawidłowości. Naruszenia dotyczyły m.in. braku licencji (75 przypadków), posługiwania się fałszywym prawem jazdy (25 przypadków) i nielegalnych rozliczeń (11 przypadków).

Rzecznik stołecznego ratusza podkreśla:

„Od lat walczymy z tym procederem (...). Sytuacja się znacząco poprawiła. Zdarzają się jeszcze takie sytuacje, które są po prostu przez cały czas zwalczane przez wszystkie możliwe służby”.
Czytaj też:
Trump straci urząd? Fala demonstracji przetacza się przez Amerykę

Czytaj też:
Piętrzą się pytania wokół fundacji powiązanej z o. Rydzykiem. W tle ogromne odszkodowanie

Źródło: Polsat News