Nie wiadomo, czy dotarło do niego wezwanie.
Kulczyk miał ponownie zeznawać jako świadek w trwającym ponad 3,5 roku śledztwie, dotyczącym okoliczności zatrzymania w 2002 r. przez służby specjalne ówczesnego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.
Znany biznesmen już raz składał zeznania w tym śledztwie, prokuratura chce go jednak przesłuchać jeszcze raz. Kulczykowi nie udało się skutecznie dostarczyć wezwania od wiosny ubiegłego roku. Od pewnego czasu biznesmen przebywa za granicą. Także po wysłaniu ostatniego wezwania prokuratura nie dostała potwierdzenia, czy zostało ono przez świadka odebrane.
Wcześniej wezwania wysyłano już na różne adresy, jednak nie zostały prawidłowo (w sensie procesowym) doręczone.
"Świadek na poprzednim przesłuchaniu podał adres dla doręczeń. Wezwania wysyłane na te adresy wróciły do prokuratury z adnotacją +niepodjęte w terminie+" - powiedziała dziennikarzom rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.
"Próbowaliśmy ustalić inne adresy i te wezwania były wysyłane także poza granicami kraju. Do chwili obecnej nie otrzymaliśmy potwierdzenia odbioru jakiegokolwiek wezwania wysyłanego od maja poprzedniego roku" - dodała.
Zawada-Dybek przyznała, że prokuratura ma trudności z ustaleniem miejsca pobytu Kulczyka. Być może świadek, jak deklarował w prasie, sam się stawi na przesłuchanie - powiedziała prok. Zawada- Dybek.
"Rzeczpospolita" on-line napisała, że biznesmen, który od dziennikarza dowiedział się, że prokuratura chce go przesłuchać zapewniał, że nie będzie unikał śledczych. "Jestem zaskoczony taką informacją, bo w tej sprawie złożyłem obszerne zeznania w prokuraturach w Łodzi i Katowicach, ale oczywiście, gdy otrzymam wezwanie, spotkam się z prokuratorem ponownie" - powiedział "Rz" Jan Kulczyk.
Prokuratura nie ujawnia, co ma wyjaśnić dodatkowe przesłuchanie Kulczyka. Prowadzący sprawę nie zamierzają zrezygnować z tej czynności.
Sprawę trudności z przesłuchaniem Kulczyka nagłośniła w końcu listopada "Rzeczpospolita". Ówczesny prokurator apelacyjny z Katowic Tomasz Janeczek wydał pisemny nakaz jak najszybszego przesłuchania biznesmena (był on jednym z akcjonariuszy PKN Orlen - PAP). Rozpoczęto wówczas wewnętrzne postępowanie, które ma wyjaśnić, jak doszło do zwłoki.
Jak podkreślał Janeczek, od przesłuchania Kulczyka mogą zależeć kolejne czynności w tym śledztwie i kierunek dalszego postępowania.
Katowickie śledztwo w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego trwa od kwietnia 2004 r. Do prokuratury wzywani byli jako świadkowie m.in. były premier Leszek Miller i ministrowie z jego rządu - Wiesław Kaczmarek i Barbara Piwnik.
Zarzuty przekroczenia uprawnień postawiono ówczesnemu p.o. szefowi Urzędu Ochrony Państwa Zbigniewowi Siemiątkowskiemu, wiceszefowi UOP Mieczysławowi Tarnowskiemu oraz szefowi zarządu śledczego UOP Ryszardowi Bieszyńskiemu. Nie przyznali się oni do winy, twierdząc, że wykonywali polecenie prokuratury.
Aby zamknąć śledztwo, prokuratura czeka na decyzję sądu dyscyplinarnego, do którego zwróciła się o uchylenie immunitetu warszawskiej prokurator. Chce jej zarzucić przekroczenie uprawnień.
Katowicka prokuratura zamierzała też postawić zarzuty składania fałszywych zeznań w postępowaniu byłemu zastępcy prokuratora generalnego Ryszardowi S. Sąd dyscyplinarny ostatecznie odmówił jednak uchylenia mu immunitetu, uznając, że S. nie skłamał.
7 lutego 2002 roku Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP. Po złożeniu wyjaśnień i postawieniu mu zarzutu w prokuraturze w sprawie ujawnienia w 1998 r. ówczesnemu szefowi PZU Życie Grzegorzowi Wieczerzakowi poufnej informacji został zwolniony, krótko potem stracił jednak stanowisko prezesa PKN Orlen.
Modrzejewskiego, który jest pokrzywdzonym w sprawie, reprezentował w postępowaniu jako pełnomocnik dzisiejszy minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
ab, pap