Jak podkreśliła, raport o CBA to "nie jest dokument w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji publicznej". Dodała, że to jest jej opracowanie dla premiera Donalda Tuska, które "ma mu pomóc w podjęciu decyzji i wyrobieniu poglądu na problem, którym się zajmuje".
- Raport o CBA, to "nie jest dokument publiczny, to nie jest decyzja administracyjna, to nie jest protokół kontrolny instytucji publicznej, to nie jest opinia prawna zrobiona na zlecenie za pieniądze". To nie jest żaden z tych dokumentów i on nie podlega ustawie (o dostępie do informacji publicznej).
To jest tak, jakby ktoś chciał się zwrócić do prezydenta lub premiera, żeby przekazał wszystkie opracowania, które były robione na prośbę, żeby się przygotować do jakiejś wizyty" - zaznaczyła.
Natomiast - jak mówiła - w raporcie są rzeczy powszechnie znane i "nic nie stoi na przeszkodzie, żeby RPO zwrócił się z zapytaniem o dokumenty do tych samych instytucji, do których ona się zwracała, czytając o tych wydarzeniach w prasie, np. kiedy była mowa o niebiezpieczeństwie dostępu do danych osobowych ZUS.
"Rzecznik mógł sam zgłosić się do prezesa ZUS i prosić o dokumenty w tej sprawie, tak, jak ja to uczyniłam. Są to dokumenty publiczne i do tego RPO ma prawo" - podkreśliła.
Premier Donald Tusk otrzymał już w grudniu raport Julii Pitery na temat działań CBA. Według minister, "przynajmniej w trzech punktach" jest podstawa do zwrócenia się do prokuratury.
Jak mówiła Pitera, raport wymienia naruszenia prawa i nieprawidłowości w funkcjonowaniu służb. "Nie w samych działaniach służb, ale w wewnętrznym funkcjonowaniu" - wyjaśniała w grudniu. Raport ma dwie części, do jednej z nich jest dołączony aneks. Liczy ok. 40 stron.
Pod koniec grudnia premier Donald Tusk powiedział, że od jego rozmowy z Mariuszem Kamińskim będzie zależało, czy zostanie on na stanowisku szefa CBA do czasu zakończenia prac sejmowej komisji śledczej, która ma zbadać dotychczasową działalność tej służby.
W wywiadzie dla "Newsweeka" zamieszczonym w niedzielę na stronach internetowych tygodnika Tusk potwierdził, że na razie może pozostawić na stanowisku szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Przynajmniej do czasu, gdy znane będą efekty prac sejmowej komisji śledczej. Ostateczną decyzję podejmie po spotkaniu z Kamińskim.
"Zdecyduję po rozmowie. Muszę mieć poczucie, że tego typu służba jest w rękach kogoś odpowiedzialnego, a nie kogoś, kto chciałby dalej uprawiać politykę. Ponieważ istnieje kadencyjność, zwolnienie musiałoby zostać poważne umotywowane. Może więc lepiej byłoby poczekać na efekty działań sejmowej komisji śledczej i dopiero wtedy podjąć ostateczną decyzję. Nie wykluczam, że tak się właśnie stanie" - oświadczył Tusk.
Premier otrzyma niebawem dodatkowe materiały dotyczące praktyk Centralnego Biura Antykorupcyjnego i dopiero po zapoznaniu się z nimi porozmawia z Kamińskim. "Chcę do tego podejść rzetelnie. Nie wykluczam, że rozmowa z Kamińskim odroczy wyrok" - powiedział Tusk w Newsweeku.Kochanowski zwrócił się w sobotę do Pitery z prośbą o udostępnienie mu sporządzonego przez nią raportu dotyczącego funkcjonowania Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W piśmie zaznaczył, że działalność CBA była przedmiotem jego wystąpień "w sprawach indywidualnych jak i w aspekcie generalnym".
pap, em