SA podtrzymał w ten sposób wyrok sądu okręgowego z kwietnia ubiegłego roku i oddalił apelację złożoną przez pełnomocnika Kurskiego.
Przeprosiny Kurskiego w formie oświadczeń mają się ukazać po dwa razy w dziennikach "Rzeczpospolita" i "Gazeta Wyborcza" oraz mają być odczytane w telewizjach: TVN i TVP.
Poseł PiS zapewnił, że wykona orzeczenie sądu apelacyjnego.
Reprezentujący Kurskiego mec. Ryszard Janoś domagał się uchylenia kwietniowego wyroku. Argumentował m.in., iż sąd winien zważyć "priorytet wolności debaty nad dobrem osobistym polityka". Ponadto, jak mówił, Kurski dokonał już "aktu przeprosin" w dniu ogłoszenia wyroku przez sąd okręgowy i w związku z tym "cel procesu został zrealizowany".
W kwietniu zeszłego roku Kurski mówił m.in., iż "w tej sprawie trzeba postępować szczerze i odważnie - jeśli coś się powiedziało, to trzeba umieć przeprosić i ja jestem gotowy przeprosić Donalda Tuska, a nawet przepraszam Donalda Tuska".
W odpowiedzi na apelację reprezentujący Tuska mec. Ryszard Siciński powiedział, że "jeśli ktoś rozsiewa niesprawdzone plotki, to powinien ponieść konsekwencje", a "demokracja nie oznacza możliwości pomawiania i brutalizowania życia politycznego".
"Kurski nie ma tytułu, żeby sam sobie nakładać sposób przeprosin. To sąd nakłada taki sposób" - dodał Siciński, odnosząc się do przeprosin posła.
Oddalając apelację, sąd zaznaczył, że wprawdzie "pozwanemu jako posłowi wolno występować z krytyką", ale "opierając się na niesprawdzonych pogłoskach ujawnił on fakty nieprawdziwe". Sąd podkreślił ponadto, iż "w interesie publicznym jest czystość i transparentność debat".
"Ja, Jacek Kurski, bardzo przepraszam pana Donalda Tuska oraz Platformę Obywatelską Rzeczypospolitej Polskiej za postawienie nieprawdziwych zarzutów w audycji telewizyjnej +Teraz My+ nadanej przez TVN w dniu 13 czerwca 2006 o godz. 22.30, jakoby PZU finansowało za pieniądze podatników billboardy pana Donalda Tuska z napisem +Człowiek z zasadami+ i że wszystko to było od początku ukartowane, oraz jakoby Platforma Obywatelska w swoim sprawozdaniu wykazała kwotę 10 razy mniejszą niż kwota, jaką wydał PiS na billboardy. Wprowadziłem w błąd opinię publiczną, podając jakoby PZU sprzedało miejsca opłacone przez siebie kilkudziesięcioma milionami złotych, pewnej firmie, która je sprzedała następnie Platformie Obywatelskiej za 3 proc. ceny. Jeszcze raz przepraszam. Jacek Kurski" - brzmi oświadczenie, które w kwietniu ubiegłego roku opublikować nakazał sąd.
Powodem procesu była wypowiedź Kurskiego w telewizji TVN, gdzie mówił, że w 2005 r. PZU wycofało się z kampanii "Stop wariatom drogowym" i sprzedało przeznaczone dla tej kampanii billboardy za 3 proc. wartości firmie związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od którego miała je odkupić PO.
Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. W grudniu 2006 r. je umorzyła. Kurski najpierw chciał oddalenia pozwu, później mówił, że jest skłonny przeprosić Tuska, jeśli prokuratura nie potwierdzi jego podejrzeń, a po decyzji prokuratury proponował ugodę. Tusk możliwość ugody odrzucił.
W maju ubiegłego roku ugodą zakończył się natomiast proces, który Kurskiemu wytoczyły dwie firmy reklamowe, które pozwały go również w związku z rzekomą aferą billboardową. Wcześniej ugoda została zawarta w procesie, jaki Kurskiemu wytoczyła była dyrektor ds. marketingu PZU.pap, ss