W poniedziałek premier przyjął rezygnację Grasia z funkcji sekretarza stanu w Kancelarii Premiera, odpowiedzialnego za bezpieczeństwo. Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski mówił we wtorek, że Graś odszedł z rządu z powodów osobistych.
Arabski powiedział też, że premier sprawuje bezpośredni nadzór nad służbami specjalnymi, to on zdecyduje, czy powoła kogoś na stanowisko, które zajmował Graś.
Gosiewski przyznał, że nadzór nad służbami "to uprawnienie premiera". "Premier je wykonuje - jak widzę - osobiście, ale zawsze był przedstawiciel premiera, który na co dzień zajmował się pracą służb" - podkreślił.
Według szefa klubu PiS, w służbach jest "kompletny rozkład i bałagan". "Wynika on z rewolucji kadrowej, która dzisiaj została wzmocniona faktem, że osoba, która w imieniu premiera zajmowała się tą działalnością, przestała pełnić swoje funkcje" - powiedział.
W ocenie Gosiewskiego, "mamy niejasność, kto nadzoruje służby" i w tej sprawie powinno odbyć się spotkanie sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.
Szef klubu PiS podkreślił, że obecnie "nie wiadomo, czy istnieje w praktyce nadzór cywilny nad działalnością służb specjalnych". Pytany, czy wierzy w "osobisty" powód odejścia Grasia, Gosiewski powiedział, że "jeśli sięgniemy do czasów dawnych, zawsze te osobiste dymisje miały charakter bardzo praktyczny".
"Chciałbym, by premier udzielił odpowiedzi, kto dzisiaj nadzoruje służby specjalne i jakie są rzeczywiste powody dymisji Pawła Grasia" - podkreślił szef klubu PiS.
Jak mówił, "premier ma mnóstwo innych obowiązków, które wynikają z kierowania pracami całego rządu, stąd zawsze był ktoś z przedstawicieli Kancelarii Premiera, kto w praktyce nadzorował i koordynował prace służb".
pap, ss