Broniarz uznał, że pieniądze te można znaleźć m.in. w funduszu MEN przeznaczonym na badania, który - zdaniem Broniarza - zapewne nie jest wykorzystywany w całości - a także w funduszu pracy.
"Na podwojenie tych stawek, które MEN proponuje, potrzeba ok. 3 mld złotych" - powiedział Broniarz w piątek w radiu TOK FM nawiązując do postulatu ZNP, aby natychmiastowe podwyżki w oświacie były dwukrotnie wyższe niż proponuje resort.
Zapytany o swoje zarobki, Broniarz przyznał, że jako prezes ZNP zarabia 9 tys. zł brutto. "Moje wynagrodzenie ustala prezydium Zarządu Głównego ZNP, to nie jest jednoosobowa decyzja, lecz władz statutowych związku" - zastrzegł.
Minister edukacji Katarzyna Hall, która również była gościem radia TOK FM, wyraziła zdziwienie "taką wysokością pensji pana przewodniczącego". Ujawniła, że jej wynagrodzenie wynosi obecnie nieco ponad 8 tys. zł miesięcznie. "Powiem szczerze, że nie poprawiło mi się w stosunku do pracy w Gdańsku" - powiedziała Hall.
MEN proponuje 200 zł podwyżki pensji podstawowej dla nauczycieli stażystów i kontraktowych oraz 185 zł dla nauczycieli mianowanych i dyplomowanych. Tymczasem ZNP chce, by docelowo płaca zasadnicza nauczycieli stażystów, czyli rozpoczynających pracę w zawodzie, wzrosła o 600 zł brutto, a nauczycieli dyplomowanych, czyli na najwyższym stopniu awansu zawodowego, o 1100 zł brutto. Obecnie nauczyciel dyplomowany zarabia ok. 3,5 tys. zł.
W Warszawie w piątek, na apel ZNP, ma demonstrować ponad 10 tys. nauczycieli, domagających się wyższych podwyżek pensji niż zaproponował resort edukacji.ab, pap