W efekcie operacji CBA w sprawie podejrzenia korupcji w resorcie rolnictwa aresztowano, na początku lipca 2007, dwie osoby - Piotra R. i Andrzeja K. Mieli oni powoływać się na wpływy w Ministerstwie Rolnictwa, pozwalające załatwić im - za łapówkę - odrolnienie działki koło Mrągowa.
W związku z całą sprawną szef Samoobrony Andrzej Lepper został 9 lipca 2007 r. odwołany ze stanowiska wicepremiera i ministra rolnictwa.
W wyemitowanym w poniedziałek wieczorem w "Teraz my" materiale podano, że Piotr R. - będąc już w areszcie - chciał się skontaktować z Lepperem. Nie pamiętał jednak jego numeru telefonu, ale pamiętał numer jednej z posłanek Samoobrony. O przekazanie jej informacji Piotr R. miał poprosić jednego z więźniów zakładu przy Rakowieckiej, którego TVN nazwała "Adamem".
"Zapisał mi na kartce numer telefonu i żeby ta posłanka ostrzegła dokładnie Andrzeja Leppera o całej sprawie. O tym, że +chcą żebym zaj..ał Leppera+. To powiedział Piotr R. +Zrób wszystko żeby mnie stąd wyciągnąć a ja dalej będę wiedział, co z tą sprawą zrobić+" - powiedział TVN "Adam".
Według TVN, Piotr R. miał obiecać "Adamowi" za przekazanie tej informacji wynagrodzenie. "Zaoferował mi garnitur, buty, koszulę, spinki srebrne. +I dostaniesz za to prezent wartości prawie 4 tys. zł+" - mówił więzień.
"Adam" - jak podała TVN - zdecydował się zawiadomić CBA o prośbie Piotra R. Dzień później z aresztu miał dzwonić do centrali biura. Według więźnia, przyjechali do niego agenci CBA.
Dwóch agentów CBA miało - jak relacjonował dziennikarz TVN - zaproponować "Adamowi" współpracę. Ich warunkiem miało być dodanie przez niego do informacji Piotra R. jednego zdania: "Pomóż mi, a będziesz coś z tego miała. Na pewno o tobie nie zapomnę".
Za przysługę oddaną CBA więzień - według relacji TVN - dostał pieniądze, mógł też zatrzymać drogi garnitur. Więzień mówił, że funkcjonariusze CBA przywieźli mu "na Rakowiecką 5 tys. zł. i w miarę szybkiego toku sprawy mieli mu pomóc otrzymać warunkowe przedterminowe zwolnienie".
Po spotkaniu z agentami "Adam" miał zadzwonić do ówczesnej posłanki Samoobrony Elżbiety Wiśniowskiej.
"W połowie lipca miałam prawdopodobnie dwa telefony od tajemniczej osoby, która powoływała się na pana Piotra R., mówiąc, że chcą się dostać do pana przewodniczącego Leppera i że coś z tego będę miała" - powiedziała TVN Wiśniowska.
TVN podała, że "Adam" twierdzi, iż po telefonie do posłanki jeszcze dwa razy spotykał się z agentami CBA. W październiku 2007 r. miał usłyszeć, że to już koniec jego roli w sprawie afery gruntowej.
"Adam" - według TVN - stał się kolejnym świadkiem w śledztwie w sprawie afery gruntowej i przesłuchiwany przez prokuratora w sierpniu powiedział o pieniądzach otrzymanych od CBA i obietnicy przedterminowego zwolnienia.
Więzień "Adam" przekazał dziennikarzom TVN numer telefonu - jak mówił - agenta, z którym się spotykał. Dziennikarz TVN rozmawiał z jednym z agentów CBA prowadzących śledztwo w sprawie afery gruntowej. Pytany o prowokację w areszcie przy Rakowieckiej rozmówca odpowiedział: "Oczywiście na to pytanie panu nie odpowiem, odsyłam pana do rzecznika CBA".
Dziennikarz TVN zwrócił się do CBA z pytaniami, czy rzeczywiście wykorzystywano więźnia, czy płacono mu za przekazanie spreparowanych informacji.
W odpowiedzi, jaką otrzymał od Piotra Kaczorka z CBA napisano, że informacje zawarte w jego pytaniach są "absurdalne i mają charakter insynuacji".
"Centralne Biuro Antykorupcyjne nie płaci nikomu za przekazywanie fałszywych informacji. O przedterminowym zwolnieniu nie decydują funkcjonariusze CBA lecz prokuratura i sąd. Także sąd, oceniając wagę zgromadzonych dowodów w sprawie, o którą pan pyta, zdecydował o tymczasowym aresztowaniu zatrzymanych osób. Pomawianie funkcjonariuszy organów ścigania jest częstą praktyką osób skazanych za popełnianie przestępstw" - napisano w odpowiedzi CBA, przytoczonej w poniedziałkowym programie.
pap, ss