Agora domagała się ponadto zapłaty przez Macierewicza 50 tys. zł na cel społeczny. Pełnomocnik spółki zapowiedział odwołanie.
Sprawa dotyczyła konferencji prasowej z marca 2005 roku. Wówczas Antoni Macierewicz, który był członkiem sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen, przytoczył fragment listu przekazanego komisji przez świadka komisji, Andrzeja Czyżewskiego. Ten były prokurator po internowaniu wyemigrował w latach 80. do Niemiec, gdzie współpracował z niemieckimi koncernami paliwowymi. Twierdził, że poznał działalność mafii paliwowej w Polsce.
Z jego listu wynikało, że przez jedną ze spółek budowlanych, a związanych z mafią paliwową i "ośrodkiem wiedeńskim", "przepłynęły znaczne pieniądze na rzecz Agory (spółki medialnej). Zasłoną do tej operacji był proces uczestniczenia tej spółki w budowie siedziby imperium pana Adama Michnika" - czytał fragment pisma Macierewicz.
Agora oświadczyła wówczas, że odnoszenie się do wypowiedzi Macierewicza nie ma sensu, bo jest "oparta na informacjach uzyskanych od osoby, która jest poszukiwana listem gończym" (w związku ze śledztwem ws. mafii paliwowej - PAP).
Potem Agora pozwała jednak Macierewicza do sądu. W listopadzie 2005 r. uwzględnił on powództwo Agory, uznając, że Macierewicz naruszył jej dobra osobiste. Jednak w grudniu 2006 roku sąd apelacyjny zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania.
SA uznał, że w ponownym procesie trzeba ustalić, czy działania Macierewicza miały "ścisły związek" z wykonywaniem przez niego mandatu poselskiego. Wtedy sąd musiałby odrzucić pozew, bo Macierewicza chroniłby w takim przypadku immunitet poselski.
We wtorek sąd okręgowy uznał, że podczas konferencji prasowej w 2005 roku Macierewicz "wykonywał mandat posła" i jego "wystąpienie miało związek ze sprawowaniem funkcji w komisji śledczej ds. PKN Orlen".
"Z zapisu konferencji nie wynika, żeby pozwany w jakiś sposób komentował odczytany list" - dodała w uzasadnieniu sędzia Janina Dąbrowicka.
Reprezentujący Agorę mec. Piotr Rogowski powiedział PAP, że "na pewno w sprawie będzie odwołanie". Dodał, że wyrok sądu w sposób nieuzasadniony "poszerza immunitet parlamentarny".
"Wypowiedź nie miała miejsca w trakcie prac komisji, tylko na konferencji prasowej, która była prywatną inicjatywą Antoniego Macierewicza, Zbigniewa Wassermanna i Konstantego Miodowicza. Posłowie nie działali ani na zlecenie władz Sejmu ani przewodniczącego komisji" - zaznaczył Rogowski.
ab, pap