Piątkowa "Gazeta Wyborcza" publikuje wywiad z szefem ABW, w którym Bondaryk informuje m.in. o wynikach kontroli prowadzonej w Agencji:
Świadkowie zeznają, że do Święczkowskiego dzwonił minister Ziobro i mówił: Zrób mi taką sprawę. Czyli żeby ABW kogoś poobserwowała, sfotografowała. Świadkowie mówią, że jak minister prosił, by się kimś zająć, to Święczkowski się zajmował - twierdzi Bondaryk.
Według niego, ABW złożyła już w prokuraturze kilka zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez wysokich funkcjonariuszy - przekroczenie uprawnień, poświadczenie nieprawdy, preparowania dokumentów.
"To bardzo dobrze, że są cztery zawiadomienia do prokuratury, będzie okazja, by prokurator tę sprawę zbadał. Jeżeli jest podejrzenie popełnienia przestępstwa, zawsze trzeba badać sprawę" - powiedział Ziobro na piątkowej konferencji prasowej.
Zdaniem b. ministra, zarzuty Bondaryka są "kompletnie absurdalne". "Są to kompletnie absurdalne zarzuty, wymyślone po to, żeby przykryć rzeczywiste afery, które dzisiaj w kraju mają miejsce z udziałem pana Bondaryka" - ocenił Ziobro.
Pytany o ocenę Bondaryka, polityk PiS stwierdził, że wobec obecnego szefa Agencji już "wielokrotnie były formułowane publicznie rozmaite zarzuty".
"Te zarzuty dotyczyły również jego działalności jako wiceministra, odpowiedzialnego za nadzorowanie również pewnej przestrzeni związanej z funkcjonowaniem służb państwowych, pojawiały się informacje, też w +Gazecie Wyborczej+, o sprawie +Hiacynt+ i rzekomych związków z tą sprawą pana Bondaryka" - mówił Ziobro.
Jak podkreślił, jako byłemu Prokuratorowi Generalnemu znane są mu postępowania, w których pojawia się nazwisko Bondaryka. "Wyrażam wielkie zdziwienie, że pan Bondaryk, w świetle tej wiedzy jaką posiadam, został powołany przez pana premiera na tak ważną funkcję - odpowiedzialność za bezpieczeństwo, czyli szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego" - powiedział Ziobro.
Na pytanie o sprawę certyfikatu do informacji niejawnych, który Bondaryk - jak pisze "GW" - najpierw stracił, a później odzyskał w czasie rządów PiS, Ziobro zaznaczył, że nie ma wiedzy na ten temat. "To nie był mój zakres kompetencji" - dodał.
Były minister powiedział jednak, że "byłby zdziwiony", gdyby Bondaryk otrzymał taki certyfikat ponownie.
"Warto byłoby się dowiedzieć, kto i kiedy ponownie przyznał panu Bondarykowi certyfikat, ponieważ wiedzę, jaką posiadałem jako Prokurator Generalny z prowadzonych postępowań, w których pojawiał się pan Bondaryk, ta wiedza jak najbardziej uprawdopodobniała fakt, że pan Bondaryk nie powinien, do czasu wyjaśnienia pewnych ważnych, istotnych faktów, posiadać takiego certyfikatu" - powiedział Ziobro.
Wywiad Bondaryka skrytykował też b. minister-koordynator służb specjalnych, a obecnie poseł PiS Zbigniew Wassermann. W przesłanym w piątek PAP oświadczeniu Wassermann stawia tezę, że seria wycieków informacji z Agencji ma przykryć kryzysową sytuację.
B. minister uważa, że ujawnione w wywiadzie przez Bondaryka takie informacje jak: zabezpieczenia w gabinecie szefa ABW, czy braki kadrowe w Agencji ze wskazaniem konkretnych liczb i pionów, nie powinny być prezentowane publicznie.
Wassermann pyta również, czy wyciek informacji o nagrodzie dla poprzedniego szefa ABW Bogdana Święczkowskiego nie nastąpił za wiedzą obecnego jej kierownictwa Agencji.
"Wobec powyższych faktów nasuwa się nieodparcie teza, że obecnie służby specjalne nie zajmują się swoimi ustawowymi zadaniami, ale politycznie motywowanym +polowaniem+ na poprzedniego Szefa (ABW - PAP), realizowanym w sposób nie tylko potwierdzający brak nadzoru i kontroli nad służbami, ale wręcz naruszającym standardy prawne" - napisał Zbigniew Wassermann.
pap, ss