Z dokumentów, do których dotarła "Rzeczpospolita", wynika, że w minionej kadencji Palikot "notorycznie nie płacił składek ZUS za dwóch pracowników biura poselskiego w Lublinie m.in. za jego byłą dyrektor". Według środowej "Rz", kwota do zapłaty wynosi ponad 11 tys. zł.
"Nic mi na ten temat nie wiadomo. Byłem przekonany, że wszystko jest płacone. Tym zajmuje się dyrektor biura poselskiego. Jeżeli takie zaległości są, to odpowiada za nie właśnie dyrektor biura" - powiedział Palikot.
"Są pieniądze z Sejmu. Dyrektor te pieniądze pobiera. On je dekretuje, on je zgłasza. Jest mi przykro, że tak się mogło stać, ale naprawdę nic o tym nie wiem" - dodał poseł.
Jak dodał, jeżeli informacje podane przez "Rz" okażą się prawdą, to "wyciągnie odpowiednie konsekwencje".
Jak czytamy w oświadczeniu dyrektora biura poselskiego Janusza Palikota Piotra Sawickiego, przesłanym PAP w środę, "w trakcie VI kadencji Sejmu RP wszystkie składki na ZUS oraz wymagane ustawami świadczenia były regulowane na bieżąco. Natomiast zaległości powstałe pod koniec V kadencji Sejmu zostały w całości zapłacone".
"Rz" przypomina, że każdy poseł otrzymuje na utrzymanie biura 10.150 zł miesięczne. Gazeta cytuje dyrektora Sawickiego, który twierdzi, że "z sejmowych pieniędzy nie wystarcza na wszystko; żeby mieć biuro na przyzwoitym poziomie, poseł dopłaca do jego funkcjonowania z własnej kieszeni. Także na pensje i składki ZUS".
pap, ss