Zmarła dziewczynka postrzelona na Bemowie

Zmarła dziewczynka postrzelona na Bemowie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola wyjaśnia przyczyny tragedii, do której doszło w czwartek na warszawskim Bemowie - 35-letni policjant prawdopodobnie postrzelił swoją córkę, a następnie popełnił samobójstwo.

Dziewczynka zmarła po przewiezieniu do szpitala.

Jak poinformowała w piątek PAP rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska, na miejscu zabezpieczono m.in. broń służbową policjanta, pociski, a także dokumenty, które leżały obok niego.

"Nie mogę ujawnić żadnych szczegółów. Dokumenty te mają charakter osobisty" - powiedziała Szeska, zapytana przez PAP czy był wśród nich np. list do rodziny. Zaznaczyła także, że prokuratura zamierza - w momencie kiedy będzie to już możliwe - przesłuchać nastoletniego syna żony policjanta, który był w mieszkaniu oraz ją samą (wróciła później). Na razie jednak oboje są w szoku.

Do tragedii doszło w czwartek wieczorem. Policjanci zostali wezwani do jednego z mieszkań, w którym miało dziać się coś niepokojącego. Na miejscu znaleźli zwłoki swojego kolegi, policjanta ze Śródmieścia i postrzeloną w głowę dziewczynkę. Po reanimacji przewieziono ją do szpitala.

Po wstępnych ustaleniach funkcjonariusze wykluczyli udział w tragedii osób trzecich.

"Sławomir W. miał ranę postrzałową głowy. Biegły wstępnie ocenił, że był to strzał samobójczy" - dodała Szeska.

Policja i prokuratura sprawdzają teraz, czy 12-latka została postrzelona przypadkowo - gdy np. próbowała powstrzymać ojca przed samobójstwem, czy też umyślnie.

"Wyjaśniamy wszystkie okoliczności. To wielka tragedia, zarówno dla tej rodziny, jak i dla warszawskich policjantów" -powiedział PAP rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler.

Jak dodał, policjanci ustalają też, co mogło być przyczyną desperackiego kroku funkcjonariusza i czy miał on jakieś problemy w pracy. Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, chodziło o kłopoty rodzinne.

Bliscy policjanta - jego żona i jej syn - zostali objęci opieką psychologów. Otrzymają też wsparcie finansowe.

35-latek służył w policji od ponad czterech lat. Pracujący z nim funkcjonariusze podkreślają, że był dobrym kolegą i dobrym policjantem.

pap, ss