Jest wśród nich trzech policjantów z Białegostoku, zajmujących się walką z korupcją, a także lekarz uznawany za inspiratora całej akcji.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Białymstoku - poinformował PAP w piątek prokurator Grzegorz Pukal z krakowskiego wydziału przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej.
Policyjna prowokacja przeprowadzona w czerwcu 2005 roku była podstawą zatrzymania kardiochirurga ze Szpitala Klinicznego w Białymstoku Tomasza H. W grudniu ub. roku został on nieprawomocnie skazany na karę więzienia w zawieszeniu i grzywnę. Spodziewana jest jego apelacja.
Jak powiedział prokurator Pukal, zarzuty, postawione w śledztwie prowadzonym w Krakowie, dotyczą "podstępnych zabiegów zmierzających do skierowania ścigania przeciwko innej osobie". "Chodzi o bezpodstawne wykorzystanie instytucji kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej" - powiedział Pukal.
Dodał, że doszło do wprowadzenia w błąd prokuratora okręgowego w Białymstoku, który udzielał zgody na zastosowanie tej instytucji. Zaznaczył, że zarzut związany z przygotowaniem prowokacji nie obejmuje jednego z policjantów, któremu zarzucono jedynie składanie fałszywych zeznań.
Uznawanemu za inspiratora prowokacji Wojciechowi S., w 2005 roku koledze z pracy docenta Tomasza H., zarzucono m.in. tworzenie fałszywych dowodów, składanie fałszywych zeznań i nakłanianie do ich składania (za obietnicę zapłacenia 20 tys. zł) dwóch innych osób, biorących bezpośredni udział w prowokacji.
Zarówno on, jak i policjanci, nie przyznają się do zarzutów. Jak powiedział prokurator Pukal, oskarżonym grozi do trzech lat więzienia.
"Zarzuty w postępowaniu zakończonym w Krakowie dotyczą okoliczności poprzedzających kontrolowane wręczenie korzyści majątkowej. Nie samego faktu i okoliczności wręczenia, co rozstrzygnął sąd, a przesłanek przeprowadzenia kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej" - dodał prokurator.
Jak powiedział, w ocenie prokuratury, są to dwie różne sprawy.
Pukal przypomniał też, że w polskim prawie karnym nie ma zakazu wykorzystywania dowodów zebranych w sposób nieprawidłowy lub nawet niezgodny z prawem, czyli tzw. owoców zatrutego drzewa.
W sprawie kardiochirurga Tomasza H. na to samo zwracał uwagę sąd w uzasadnieniu wyroku skazującego.
Jak wyjaśniał wówczas sędzia, choć lekarz nie domagał się łapówki i nie uzależniał od niej swych działań, to jednak dowody wskazują, że przyjął 5 tys. zł od osoby podającej się za córkę rzekomego pacjenta.
Rzecznik prasowy podlaskiej policji Jacek Dobrzyński powiedział PAP, że w śledztwie prowadzonym w Krakowie prokuratura podjęła decyzję o zawieszeniu policjantów w czynnościach służbowych, ale ich zażalenie uwzględnił sąd, uznając zawieszenie za bezzasadne.
"Biorąc pod uwagę powagę całej sprawy, z oceną i komentarzem muszę powstrzymać się do ostatecznego sądowego rozstrzygnięcia" - dodał Dobrzyński.pap, ss