Pytany w piątek w RMF FM czy pielęgniarki były zagłuszane, Wassermann odpowiedział: "Przyznaję, że dowiedziałem się o tym, że zagłuszanie było".
"Dowiaduję się, że tak było. Skoro tak, trzeba powiedzieć, że to budynek szczególny (Kancelarii Premiera). Informacje, które tam się dotyka, i którymi się posługuje, są ściśle chronione. Wejście pielęgniarek to forma naruszenia prawa" - powiedział.
Według RMF FM, Jarosław Kaczyński podpisał dokument dotyczący działań BOR wobec pielęgniarek okupujących siedzibę szefa rządu. Według ustaleń dziennikarzy RMF FM, w dokumencie nie pada słowo "zagłuszanie" - jest to polecenie służbowe premiera dla szefa BOR- u o podjęcie "działań w celu zabezpieczenia budynku w trakcie okupacji pielęgniarek, w tym działań, które zapewnią bezpieczeństwo teleinformatyczne".
To stwierdzenie miało legalizować zagłuszające działania BOR-u, ale po fakcie - podaje RMF FM - bo dokument jest datowany na 26 czerwca, gdy pielęgniarki, po siedmiu dniach, opuszczały budynek Kancelarii Premiera.
Pytany w RMF FM kto podjął decyzję o zagłuszaniu, Wassermann odparł: "Z tego oświadczenia wynika, że polecenie było podpisane przez premiera. Ale to jest odgrzewany kotlet. Trzeba by było ten tak niezwykle ważny w mediach fakt sprawdzić. Mówię niezwykle ważny, bo to co się dzieje w służbach i w sferze bezpieczeństwa, woła o pomstę do nieba".
Dopytywany, kiedy została podjęta decyzja, post factum, czy w momencie kiedy pielęgniarki zaczęły okupację, Wassermann oświadczył, że dowiedział się o sprawie z publikacji prasowych. "Dlatego kontynuowanie tego wątku jest stratą czasu, bo to jest problem BOR-u i MSWiA, a nie ministra-koordynatora" - zaznaczył.
pap, ss