Jak powiedział Ćwiąkalski w sobotę w TOK FM, gdyby okazało się, że to urzędujący wówczas premier Jarosław Kaczyński wydał polecenie zagłuszania protestujących pielęgniarek, "można by rozpatrywać to jako przekroczenie uprawnień".
"Na gruncie prawa karnego. Wtedy w grę wchodziłoby przestępstwo z art. 231 kodeksu karnego, czyli funkcjonariusz publiczny, który przekracza swoje uprawnienia i działa na szkodę dobra jednostki lub dobra społecznego, wtedy podlega karze" - uważa. Jak dodał, może to być nawet kara pozbawienia wolności.
Na pytanie, czy były premier zostałby wówczas postawiony przed Trybunałem Stanu, minister powiedział: "Jeżeli w grę wchodzi przestępstwo, to wtedy oczywiście taka możliwość dla urzędującego wówczas premiera się pojawia, ale ja tego nie przesądzam, ponieważ chciałbym najpierw, żeby prokuratura ustaliła, czy i jaką rolę odegrał w tym wszystkim bezpośrednio Jarosław Kaczyński". Jego zdaniem możliwe jest, że "te decyzje zapadały na niższych szczeblach".
"Ale nie chcę gdybać, ponieważ za chwilę ukaże się informacja, że ja przesądziłem czyjąś odpowiedzialność" - zaznaczył.
Ćwiąkalski dopytywany później o tę sprawę w TVN24 podkreślił, że "czyni się z tego nadmierną sensację". "Ponieważ nigdzie nie powiedziałem, że to Jarosław Kaczyński będzie odpowiedzialny i że trafi do więzienia" - mówił minister. Dodał, że najpierw trzeba sprawdzić kto ostatecznie podjął taką decyzję, czy miał do tego prawo.
"Nie jest sztuką znać prawo, ale prawidłowo je stosować. Zbigniew Ćwiąkalski, profesor prawa i minister sprawiedliwości nie może ferować wyroków tylko w oparciu o wirtualne, niesprawdzone informacje medialne, które często są informacjami zmanipulowanymi" - podkreślił Wasserman w oświadczeniu przekazanym PAP.
Przypomniał, że tak jak było w jego przypadku w piątkowej audycji "Kontrwywiad" w radiu RMF FM, gdy nie mając żadnej pozamedialnej wiedzy nt. zagłuszania pielęgniarek nie mógł potwierdzić prawdziwości tych informacji.
"Fakt medialny nie może zastępować śledztwa, aktu oskarżenia, czy wyroku. A najwyżej może być przedmiotem czynności wyjaśniających. Tym bardziej, że rzekome zagłuszenie pielęgniarek może być wrażliwą informacją ze sfery bezpieczeństwa" - podkreślił polityk PiS.
Jak ocenił, "aktywność polityczna nie służy przestrzeganiu standardów prawnych ministra sprawiedliwości, nawet z cenzusem profesora prawa".
"Premier Jarosław Kaczyński działał w ochronie interesów państwa, będąc gospodarzem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów bezprawnie zajętej i okupowanej przez pielęgniarki. Tym bezprawiem minister Ćwiąkalski w ogóle się nie zajmuje, co świadczy o politycznej motywacji ministra Ćwiąkalskiego" - uważa Wassermann.
Sobotni "Dziennik" poinformował, że tysiące abonentów Plus GSM nie mogło rozmawiać przez komórki z powodu zagłuszania czterech pielęgniarek, które w czerwcu zeszłego roku protestowały w Kancelarii Premiera.
Kontrolowany przez państwo właściciel sieci telefonii Plus GSM, Polkomtel poskarżył się nawet do Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Jak donosi gazeta, skarga do UKE została wysłana 22 czerwca o godz. 11.08, ale po trzech godzinach protest został wycofany.
ab, pap