Według Anety Gołębiowskiej z zespołu prasowego śląskiej straży pożarnej, do awarii maszyny doszło prawdopodobnie przy jej uruchamianiu. Śmigłowiec przewrócił się na bok i stanął w płomieniach, wybuchło paliwo. Przebywające tam osoby: właściciel maszyny i mechanik - zdołały na czas uciec.
Jak powiedział rzecznik tarnogórskiej policji, Rafał Biczysko, uruchomienie maszyny przez jej właściciela podyktowane było dokonywanym co dwa tygodnie przeglądem technicznym. Śmigłowiec nie miał nigdzie lecieć, chodziło jedynie o sprawdzenie jego instalacji.
Według relacji właściciela, w instalacji helikoptera doszło do zwarcia i maszyna przewróciła się na bok; być może pomógł w tym bardzo silny wiatr. Znajdujący się wewnątrz mężczyźni wyskoczyli i pobiegli po gaśnicę. Było jednak za późno, helikopter zaczął płonąć, potem wybuchło paliwo.
Incydent miał miejsce na prywatnej posesji, z dala od budynków mieszkalnych. Od najbliższych zabudowań lądowisko dzieli ok. 300 metrów. Nie było potrzeby ewakuacji mieszkańców. Pożar gasiło sześć jednostek strażackich.
Służby lotnicze nie były powiadomione o tym, by helikopter miał wystartować. Według właściciela, wysłużona maszyna nie była w ogóle zdolna do lotu, miała dopiero być przygotowana, aby móc latać.
Spalony helikopter był prawdopodobnie jedyną prywatną maszyna tego typu w Polsce. Według aktualnego rejestru cywilnych statków powietrznych (stan na styczeń 2008 r.) w Polsce są zarejestrowane 143 cywilne helikoptery, z czego najwięcej - 53 to właśnie Mi-2. Tylko jeden z nich figurował w rejestrze jako prywatny, pozostałe należą głównie do służb medycznych, strażackich oraz instytucji rolniczych. Z takich śmigłowców korzysta też m.in. policja i wojsko.ab, pap