We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie uznał zarazem Siemiątkowskiego za winnego drugiego stawianego mu przez prokuraturę zarzutu - wyniesienia z Agencji tych notatek, gdy w 2004 r. został odwołany przez premiera Marka Belkę.
Sąd odstąpił jednak od wymierzenia kary za ten czyn - zasądził zaś tzw. środek karny - 2 lata zakazu pełnienia stanowisk publicznych związanych z dostępem do informacji niejawnych. Sąd powołał się przy tym na przepis, że - gdy przestępstwo jest zagrożone karą nieprzekraczającą 3 lat, a społeczna szkodliwość czynu nie jest znaczna - sąd może odstąpić od kary, jeśli orzeka środek karny, a cele kary zostaną przez ten środek spełnione. Uznanie winy oznacza, że odpowiedni zapis trafi do rejestru skazanych.
Nie jest znane uzasadnienie wyroku - sąd je utajnił, bo cały proces toczył się przy drzwiach zamkniętych. Sąd obciążył oskarżonego kosztami procesu w wysokości 30 zł.
Siemiątkowski mówił po wyroku, że czuje się w pełni uniewinniony i nie będzie apelował, a 2-letni zakaz traktuje w kategoriach symbolicznych, bo i tak nie zamierza wracać do życia publicznego.
Jak ustaliła PAP, Prokuratura Okręgowa w Warszawie wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku i po jego analizie zdecyduje czy apelować. Prokurator wnosił o karę roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Siemiątkowski i jego adwokat domagali się uniewinnienia. B. szefowi AW groziło do 3 lat więzienia.
W sprawie chodziło o zapiski szefa AW z rozmowy z Kulczykiem z 2003 r. na temat spotkania biznesmena w Wiedniu z Ałganowem. Na podstawie swych zapisków z tej rozmowy szef AW zrelacjonował jej przebieg oficerowi AW, który sporządził tajną, oficjalną notatkę. Według prokuratury, brudnopis notatek, po sporządzeniu oficjalnej notatki powinien albo być zniszczony protokolarnie, albo też zarejestrowany w tajnym dzienniku. Tak się nie stało, a notatki były przechowywane w gabinecie szefa AW. Drugi zarzut dotyczy wyniesienia notatek (którymi nie miał prawa wyłącznie dysponować) przez Siemiątkowskiego z AW w 2004 r.
Siemiątkowski mówił, że zarzuty są bezsensowne, bo dopiero oficjalna notatka szefa AW (odtajniona przez jego następcę Andrzeja Ananicza) z informacjami ze spotkania jest objęta klauzulą tajności, nie zaś jego notatki - luźne zdania, równoważniki zdań i wyrazy zapisywane podczas rozmowy z Kulczykiem. Podkreślał, że był cywilnym szefem urzędu, a nie funkcjonariuszem i dlatego z Kulczykiem rozmawiał jak urzędnik z obywatelem, a nie jak oficer ze "źródłem".
Z zapisków Siemiątkowskiego wynika, że Kulczyk z Ałganowem rozmawiali m.in. o prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej i w trakcie rozmowy Kulczyk "powoływał się na poparcie prezydenta, używając w rozmowie sformułowania +pierwszy+". Według notatki, Ałganow miał też pretensje, że Rosjanie "mieli dostać RG (Rafinerię Gdańską)", co miało być "uzgodnione z b. ministrem skarbu Wiesławem Kaczmarkiem, który otrzymał za to korzyść finansową". Sam Kulczyk twierdził, że nie usłyszał od Ałganowa, iż Kaczmarek wziął łapówkę; mówił jedynie, że była mowa o "wziątce", ale nie potrafi powiedzieć, kto miał ją przyjąć.
Całą sprawę ujawniła sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen, która w 2004 r. złożyła do prokuratury doniesienie, bo Siemiątkowski posługiwał się zapiskami podczas przesłuchania przed nią. Komisja odebrała Siemiątkowskiemu jego notatnik. On sam mówił, że zawiadomienie skierowano na podstawie opinii dwóch ekspertów komisji, którzy są z nim w konflikcie - gen. Bogdana Libery i gen. Zbigniewa Nowka (od listopada 2005 r. - szefa AW). "Trzeci ekspert komisji płk Jerzy Kucharenko miał inne zdanie, ale został przegłosowany" - mówił Siemiątkowski.
Warszawska prokuratura oskarżyła w 2005 r. Siemiątkowskiego o naruszenie zasad ochrony tajemnicy państwowej. Proces ruszył w maju 2007 r.
Siemiątkowski powiedział po wyroku, że w sądzie znalazł się za sprawą kilku członków komisji śledczej PKN Orlen: Anotniego Macierewicza, Konstantego Miodowicza, Zbigniewa Wassermanna i Romana Giertycha. Oświadczył, że stanął przed sądem, bo "nie dał się złamać komisji ds. Orlenu" i "wbrew sugestiom, które były formułowane w sposób bezpośredni pod moim adresem, nie wystawiłem im Aleksandra Kwaśniewskiego". Dodał, że nie liczy na przeprosiny członków komisji, bo - jak powiedział - "stracili oni już dawno zdolność do czynności honorowych".
Zarazem wyraził nadzieję, że prokuratura "z równą zaciekłością będzie ścigała ich jako sprawców przestępstw, a szczególnie pana Macierewicza za to, że w raporcie o rozwiązaniu WSI została zdekonspirowana cała polska siatka wywiadowcza, m.in. w Afganistanie". "Jeśli mnie włóczono za notatkę z rozmowy z Kulczykiem przez dwa lata przez prokuraturę i sądy, to mam prawo oczekiwać, że również oni odpowiedzą za ten godny pożałowania incydent" - powiedział.
Siemiątkowski został już prawomocnie uniewinniony w innym procesie od zarzutu ujawnienia tajemnicy państwowej - przez "przeciek" do działaczki SLD tajnych informacji. Zarazem skazano go na rok więzienia w zawieszeniu za przechowywanie tajnych dokumentów. W 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Katowicach postawiła zaś Siemiątkowskiemu zarzuty przekroczenia uprawnień jako p.o. szef UOP, w związku z zatrzymaniem w 2002 r. ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego (grozi za to do 5 lat więzienia). Siemiątkowski czeka na akt oskarżenia.
W kolejnych ekipach rządowych SLD 51-letni Siemiątkowski był m.in. szefem MSW, koordynatorem służb specjalnych, szefem UOP, szefem AW; ponadto był posłem SLD oraz ministrem w kancelarii prezydenta. Obecnie wycofał się z polityki, jest wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim.ab, pap