Zakaz propagowania faszyzmu i komunizmu należy wykreślić z Konstytucji RP.
Wyrok sądu w Strzelcach Opolskich uwalniający członków ONR-u od zarzutu propagowania faszyzmu to słuszna decyzja, chociaż źle umotywowana. Problemem jest bowiem nie to, że kilku członków niszowej organizacji salutowało naśladując faszystów(znaczy się „rzymskich legionistów"|), tylko to, że w Polsce można trafić do więzienia za głoszenie i manifestowanie niepopularnych poglądów.
Art. 13 Konstytucji RP mówi, że zakazane jest istnienie partii politycznych oraz innych organizacji odwołujących się w swoich programach do metod totalitarnych oraz praktyk działania nazimu, faszyzmu i komunizmu. Jest to jednak tak nieprecyzyjny przepis, że można przy odrobinie złej woli pod propagowanie nazizmu czy komunizmu „podciągnąć" bardzo wiele rzeczy.
To bowiem Adolf Hitler był twórcą pierwowzoru Wspólnej Polityki Rolnej tak obecnie stawianej na piedestale w całej Unii Europejskiej. Bez wątpienia była to część faszystowskiej ideologii, ale czy to oznacza, że należy wsadzić do więzienia członków partii, które opowiadają się za WPR-em? Gdyby polska prokuratura była konsekwentna, to powinna także wysłać list gończy za prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który otwarcie wznosił toasty za zdrowie Józefa Stalina.
Drugim, znacznie poważniejszym problemem jest to, że skoro dzisiaj uznano, że akurat takie poglądy zasługują na to, by za ich głoszenie trafić do więzienia, jutro może okazać się, że dołączą do nich inne. Możemy sobie przecież wyobrazić, w dobie ostatniej nagonki na „poglądy liberalne", że ich głoszenie któregoś dnia(na pewno jeszcze nie dzisiaj) zostanie uznane za podważanie „wartości europejskich”, których fundamentem jest solidaryzm społeczny.
Dlaczego, mimo wszystkich jego wad, zdecydowano się na wprowadzenie takiego przepisu do Konstytucji RP? Otóż większość polskich polityków uważa większość obywateli za „bezrozumną tłuszczę", która nie potrafi sama zdecydować, które poglądy są warte tego by je poprzeć a które nie i na wszelki wypadek nie chce dawać im zbyt wielkiego wyboru.
Art. 13 Konstytucji RP mówi, że zakazane jest istnienie partii politycznych oraz innych organizacji odwołujących się w swoich programach do metod totalitarnych oraz praktyk działania nazimu, faszyzmu i komunizmu. Jest to jednak tak nieprecyzyjny przepis, że można przy odrobinie złej woli pod propagowanie nazizmu czy komunizmu „podciągnąć" bardzo wiele rzeczy.
To bowiem Adolf Hitler był twórcą pierwowzoru Wspólnej Polityki Rolnej tak obecnie stawianej na piedestale w całej Unii Europejskiej. Bez wątpienia była to część faszystowskiej ideologii, ale czy to oznacza, że należy wsadzić do więzienia członków partii, które opowiadają się za WPR-em? Gdyby polska prokuratura była konsekwentna, to powinna także wysłać list gończy za prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który otwarcie wznosił toasty za zdrowie Józefa Stalina.
Drugim, znacznie poważniejszym problemem jest to, że skoro dzisiaj uznano, że akurat takie poglądy zasługują na to, by za ich głoszenie trafić do więzienia, jutro może okazać się, że dołączą do nich inne. Możemy sobie przecież wyobrazić, w dobie ostatniej nagonki na „poglądy liberalne", że ich głoszenie któregoś dnia(na pewno jeszcze nie dzisiaj) zostanie uznane za podważanie „wartości europejskich”, których fundamentem jest solidaryzm społeczny.
Dlaczego, mimo wszystkich jego wad, zdecydowano się na wprowadzenie takiego przepisu do Konstytucji RP? Otóż większość polskich polityków uważa większość obywateli za „bezrozumną tłuszczę", która nie potrafi sama zdecydować, które poglądy są warte tego by je poprzeć a które nie i na wszelki wypadek nie chce dawać im zbyt wielkiego wyboru.