Jak poinformowała szefowa gdyńskiej prokuratury rejonowej Marzanna Majstrowicz, sekcja zwłok wykazała, że mężczyźni zginęli mniej więcej w tym samym czasie.
Ciała 32- oraz 35-latka leżały w mieszkaniu na trzecim piętrze w jednym z gdyńskich bloków, w zamkniętym od środka pokoju. Pomieszczenie było zabezpieczone pancernymi drzwiami. Straż pożarna musiała użyć specjalnych narzędzi, by rozpruć drzwi i wpuścić do pokoju policjantów i prokuratorów.
Ciała były w daleko posuniętym rozkładzie. "Do tego stopnia, że rodzina miała kłopot z rozpoznaniem braci" - powiedziała prokurator Majstrowicz.
Przy zwłokach mężczyzn leżały dwa pistolety. Na ścianach pomieszczenia wisiały dywany. Dodatkowo pokój był wygłuszony materacami. Wygłuszenie było na tyle skuteczne, że żaden z sąsiadów nie słyszał wystrzałów.
Zwłoki znaleziono przed tygodniem. Odkrył je brat zaniepokojony długim brakiem kontaktu z krewnymi. Mężczyzna wszedł po rusztowaniu na trzecie piętro bloku i po wypchnięciu okna dostał się do pokoju, w którym znalazł ciała.
Według pracowników Zakładu Medycyny Sądowej, którzy zbadali zwłoki, mężczyźni musieli umrzeć około dwóch tygodni przed znalezieniem ciał. Po takim czasie sekcja nie jest w stanie dostarczyć wielu informacji - np. o obecności alkoholu w organizmie.
Nie wiadomo, z czego utrzymywali się mężczyźni. Nie jest wykluczone, że z kradzieży, bo jeden z braci był znany policji z włamań, za które zresztą odsiedział wyrok.
Policja i prokuratura raczej wykluczają, by do śmierci mężczyzn przyczynił się ktoś trzeci. Jako najbardziej prawdopodobne śledczy przyjmują dwie wersje. Według pierwszej jeden z braci miał zabić drugiego, a potem siebie. Druga wersja zakłada podwójne samobójstwo. W mieszkaniu nie znaleziono jednak pożegnalnego listu ani żadnej informacji, która mogłaby sugerować chęć odebrania sobie życia przez braci.
Rodzina, z którą mężczyźni utrzymywali dosyć luźne kontakty, nie potrafiła wskazać powodu, dla którego mężczyźni mieliby popełnić samobójstwo. "Ojciec wspomniał jednak, że bracia nadużywali środków na przyrost mięśni. Sugerował, że te środki mogły zmienić psychikę synów" - powiedziała prokurator Majstrowicz.
Za wersją samobójstwa, oprócz zamkniętych od środka drzwi, przemawia też - zdaniem policji - układ broni znalezionej przy mężczyznach. "Oba pistolety leżały w taki sposób, jakby każdy z braci użył broni do zabicia siebie. Gdyby jeden z mężczyzn zabił drugiego, nie zadawałby chyba sobie trudu zdobycia drugiej broni i ułożenia jej w odpowiedni sposób" - powiedział rzecznik prasowy gdyńskiej policji, podinspektor Tomasz Wojaczek.
Prokuratura czeka na wyniki dodatkowych badań, które być może pomogą w rozwikłaniu zagadki. Funkcjonariusze chcą choćby zbadać dłonie mężczyzn pod kątem obecności na nich drobin prochu.
pap, ss