Nikt jednak "nie czyni zarzutu rządowi w tej sprawie, ponieważ samolot ma prawo się popsuć" - powiedział sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński.
Wcześniej Dziennik.pl podał, że Lech Kaczyński odwołał wizytę, bo oba rządowe samoloty są w naprawie. Michał Kamiński pytany przez TVN24, przyznał że prezydent chciał odwołać wizytę, bo - jak powiedział - "rząd nie dał nam samolotów". Dodał jednak, że w ostatniej chwili udało się wyczarterować inny lot. Rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka powiedziała TVN24, że rządowe samoloty są w naprawie, ale zapewniła, że "wszystkie osoby, które z nich korzystają, wiedziały o tym jeszcze przed świętami". Dodała, że samoloty nie są własnością rządu.
"Nikt z nas nie czyni zarzutu rządowi w tej sprawie, ponieważ samolot ma prawo się popsuć, to tylko maszyna. Nikt z nas nie podejrzewa, że Donald Tusk chodził koło samolotu prezydenta i przebijał opony lub bił śrubokrętem w silnik" - podkreślił Kamiński.
Jak wyjaśnił, o tym, że nie ma samolotu dla prezydenta, Kancelaria Prezydent dowiedziała się w sobotę. Dodał, że pierwsze ustalenia były takie, że wizyta zostanie odwołana, bo nie było wiadomo, czy Kancelaria zdoła w święto wyczarterować samolot. Jednak udało się i prezydent poleci na Węgry Embraerem PLL LOT.
Kamiński zaznaczył, że mówiąc, iż "rząd nie dał samolotów" tylko "stwierdził fakt", bo samoloty pozostają w dyspozycji rządu. "To nie jest zarzut" - podkreślił.
We wtorek prezydent udaje się z jednodniową wizytą do Budapesztu. Z węgierskimi politykami będzie rozmawiać m.in. o współpracy w ramach UE i polityce energetycznej, a także o Traktacie Lizbońskim. Prezydent wraca do Polski we wtorek późnym wieczorem.
ab, pap