Komisje odrzuciły poprawkę PiS do ustawy ratyfikacyjnej

Komisje odrzuciły poprawkę PiS do ustawy ratyfikacyjnej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Połączone sejmowe komisje: Spraw Zagranicznych oraz ds. UE negatywnie zaopiniowały w poniedziałek poprawkę PiS do rządowego projektu ustawy zezwalającej na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego.

Za odrzuceniem poprawki opowiedziało się 33 posłów, przeciwko odrzuceniu - 21; nikt nie wstrzymał się od głosu.

O odrzucenie poprawki zwrócił się poseł PO Andrzej Gałażewski, gdyż - jak argumentował - poprawka PiS została uznana za niekonstytucyjną, więc prosi "wszystkich logicznie myślących", żeby zaopiniowali ją negatywnie.

Poprawka PiS to w istocie odrębny projekt ustawy ratyfikacyjnej, zawierający tzw. mechanizmy zabezpieczające zapisy Traktatu Lizbońskiego.

PiS - mimo zawartego w sobotę porozumienia między prezydentem i premierem, przewidującego m.in., że projekt ustawy ratyfikacyjnej będzie głosowany w wersji rządowej - nie wycofał swojej poprawki. Wiceszef MSZ Jan Borkowski powtórzył podczas posiedzenia, że rząd opowiada się za przyjęciem ustawy ratyfikacyjnej w kształcie przedstawionym przez Radę Ministrów.

Utrzymanie poprawki wywołało zdziwienie posłów innych ugrupowań. Poseł LiD Tadeusz Iwiński pytał, czy wobec porozumienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego z premierem Donaldem Tuskiem, PiS wycofa swoją poprawkę. W odpowiedzi szef Komisji Spraw Zagranicznych Krzysztof Lisek (PO) poinformował, że PiS nie wycofał jej przed posiedzeniem. Jolanta Szymanek-Deresz (LiD) pytała, czy posłowie PiS, nie wycofując swojej poprawki, kwestionują porozumienie zawarte między prezydentem a premierem. "Czy was ten kompromis nie dotyczy?" - dopytywała.

Poseł PSL Janusz Piechociński próbował nawet przekonywać, aby członkowie komisji zdecydowali się na przerwę w posiedzeniu i zaproszenie na obrady przedstawicieli Kancelarii Prezydenta i Premiera. Wniosek formalny w tej sprawie został jednak odrzucony. Za głosowało 8 posłów, 34 było przeciwnych, 8 wstrzymało się od głosu. Według Piechocińskiego, przedstawiciele obu kancelarii mogliby wyjaśnić posłom z obu komisji, na czym polega zawarte w sobotę przez prezydenta i premiera w prezydenckiej rezydencji na Helu porozumienie w sprawie ratyfikacji Traktatu z Lizbony.

Lisek powiedział dziennikarzom po posiedzeniu komisji, że byłoby o wiele prościej i zaoszczędzono by czas i nerwy niektórym, gdyby PiS wycofało poprawkę. "Byliśmy lekko zaskoczeni, że po tym wszystkim, co zostało ustalone między panem prezydentem Lechem Kaczyńskim a premierem Donaldem Tuskiem, PiS się nadal upiera przy swojej poprawce, zdając sobie sprawę, że jest niezgodna z konstytucją. Widać ten typ tak ma" - ocenił Lisek.

Jego zdaniem, gdyby PiS przeciwstawiło się ustaleniom prezydenta z premierem, to przede wszystkim postawiłoby w złej sytuacji autorytet Lecha Kaczyńskiego. "Ja nie wierzę w złe rozwiązanie. Uważam, że wszystko będzie dobrze i jutro będzie zgoda Sejmu na ratyfikację traktatu" - podkreślił szef Komisji SZ.

Karol Karski (PiS) pytany przez dziennikarzy, dlaczego nie wycofali swojej poprawki powiedział, że regulamin Sejmu jest jasny, że zgłoszona poprawka musi być procedowana, a regulamin klubu PiS jest jasny, że to jedynie klub może wycofać poprawkę. Dopytywany, czy we wtorek zagłosuje za ratyfikacją odparł, że "ma zaufanie do pana prezydenta, więc będzie głosować +za+".

Debata nad poprawką PiS od początku była emocjonalna. Po przedstawieniu poprawki przez Karskiego została ogłoszona prawie godzinna przerwa. Wiązała się ona z postulatem posłanki Anny Zalewskiej (PiS) z Komisji ds. UE, by dać posłom czas na zapoznanie się z - wykonanymi na zlecenie Biura Analiz Sejmowych - ekspertyzami w sprawie zgodności z konstytucją poprawki PiS do rządowego projektu ustawy ratyfikacyjnej. Ekspertyzy zostały udostępnione posłom przed posiedzeniem.

Karski powiedział wówczas, że także PiS dysponuje dwiema ekspertyzami prawnymi stwierdzającymi, że istnieje możliwość, by w ustawie ratyfikacyjnej znajdowały się też inne zapisy niż tylko upoważnienie prezydenta do ratyfikacji. W trakcie przerwy te dwie ekspertyzy - prof. Krystyny Pawłowicz i dr. Bolesława Banaszkiewicza - zostały dostarczone posłom.

Po przerwie Paweł Zalewski (niezrzeszony) powiedział, że zagłosuje za poprawką PiS z szacunku dla istotnej grupy Polaków, którzy traktują traktat nie tylko jako szansę, ale także jako pewnego typu zagrożenie.

Z kolei posłanka PiS Nelli Rokita zarzuciła PO i LiD, że odmawiają Prawu i Sprawiedliwości "prawa do dyskusji". "Narzuca się jakąś dyktaturę, że w ogóle nie wolno o tym rozmawiać" - mówiła Rokita. Jak dodała, "nie wolno bronić interesów polskich, tylko wolno bronić interesy UE"

Posłanka powiedziała, że o wszystkim trzeba rozmawiać, a nie pouczać, czy dobrze są wymawiane słówka francuskie. Było to nawiązanie do wcześniejszej wypowiedzi Jana Kuriaty (PO), który zarzucił Karskiemu epatowanie słownictwem obcojęzycznym. Karski przedstawiając poprawkę PiS używał kilka razy słowa "tiret" (kreska, myślnik).

N. Rokita powiedziała także, że polityk LiD Marek Borowski powiedział jej kiedyś, że sejmowa uchwała z 20 grudnia 2007 roku mówiąca o tym, że Polska powinna odstąpić od protokołu brytyjskiego była "rozgrywką taktyczną". Borowski w odpowiedzi na to powiedział, że rozmawiał z posłanką PiS, ale jedynie "o stosunkach w jej małżeństwie, bardzo skomplikowanych i wyrażał szczerą troskę, co będzie dalej". Za tę wypowiedź, która mogła dotknąć N. Rokitę - jak później przyznał - jednak przeprosił.

ab, pap