Chodzi o nowelizację ustawy z 2004 r. o współpracy rządu z parlamentem w sprawach członkostwa Polski w UE.
Premier przypomniał, że elementem porozumienia, którego ramy starał się zakreślić z prezydentem, jest gwarancja gotowości ze strony rządu i PO "do wspólnej szybkiej pracy nad kolejną ustawą".
"Rezultatem tej pracy powinno być poczucie stabilności rozwiązań, jakie Polska przyjmując Traktat Lizboński uznała za szczególnie wartościowe ze swojego punktu widzenia" - wyjaśnił szef rządu. "Tę deklarację przed państwem chcę powtórzyć" - oświadczył.
"Prace - także w rządzie - nad projektem takiej ustawy podjęliśmy tak, aby także zobowiązanie, że będzie to szybko stało się zobowiązaniem wykonalnym" - zaznaczył premier.
W swoim wystąpieniu Tusk pozytywnie mówił też o prezydencie. Jak ocenił, w finale całej sprawy związanej z ratyfikacją traktatu "prezydent wykazał się i refleksem, i właściwą inicjatywą".
Według niego, "dzięki tej inicjatywie udało się znaleźć tę jakże trudną drogę dojścia bez ryzyka upokarzania jednych przez drugich". "To też w polityce, także w tradycji europejskiej bardzo ważna wartość" - podkreślił.
"Długo szukaliśmy z prezydentem Lechem Kaczyńskim takiego wyjścia, które nikogo nie zostawi na wątłej, nieczytelnej do końca granicy zwycięstwa - przegranej, tryumfu - upokorzenia" - mówił Tusk.
W środę w Senacie trwa nadzwyczajne posiedzenie poświęcone ustawie upoważniającej prezydenta do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Przyjęcie ustawy ratyfikacyjnej w Senacie wymaga większość 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy senatorów. Oznacza to, że przy 100-procentowej frekwencji, potrzeba co najmniej 66 głosów.
ab, pap