[[mm_1]]Po wyjściu z prokuratury Ziobro powiedział dziennikarzom, iż cieszy się, że prokuratura "finalizuje to postępowanie". Jak mówił, wierzy, że prawda zwycięży. Pytany - czyja prawda, odpowiedział, iż jest jedna prawda, czyli opis zdarzeń jakie miały miejsce w związku z metodą pracy prokuratury w czasie, kiedy był prokuratorem generalnym, również w tej sprawie.Dodał, iż ma nadzieje, że te czynności będą w swoim czasie ujawnione w ramach pracy komisji śledczej.
[[mm_2]]"Nie będą tu już zmanipulowane, ujawnione jakieś fragmenty materiału dowodowego, ale całość, która pozwoli każdemu wyrobić sobie zdanie na temat tej sprawy. Liczę na jawność komisji śledczej i jestem spokojny o jej wynik" - mówił Ziobro.
Podkreślając, że jest to dzień wyjątkowy ze względu na trzecią rocznicę śmierci papieża Jana Pawła II, powiedział, że chciałby uniknąć ostrych wypowiedzi, a powinien się do takich uciec, gdyby miał opisać, to "co mówi w sprawie hotelu Marriott, czy w tej sprawie pan Janusz K."
"Nie będę tu dzisiaj rzucał mocnych słów, a byłyby ku temu podstawy. Ze swej strony ten gest dobrej woli chcę uczynić" - powiedział Ziobro. Jest przekonany, że te konfrontacje przybliżają do prawdy.
Konfrontacja Kaczmarka z szefem CBA Mariuszem Kamińskim trwała około godziny. Kamiński nie rozmawiał z dziennikarzami.
B. szef MSWiA Janusz Kaczmarek po wyjściu z prokuratury powiedział, że w jego ocenie "stan relacji pana Zbigniewa Ziobry jest porównywalny ze stanem jego laptopa". Nie chciał mówić o szczegółach, podkreślając, że jest zobowiązany tajemnicą postępowania.
"Znam relacje medialne pana Zbigniewa Ziobry i wiem, co dzisiaj zeznawał, i te zeznania są odmienne od relacji medialnych, również od wywiadów, których swojego czasu udzielał" - mówił Kaczmarek. Dodał, że po konfrontacji rozbieżności w zeznaniach nadal pozostały. "Mogę stwierdzić, że one mają dzisiaj inny charakter niż te, które Zbigniew Ziobro prezentował w mediach" - powiedział.
Jego zdaniem, w tej sprawie część różnicy zdań wynika z faktu "odmiennego zapamiętania, ale część wynika z faktu ukrycia pewnych elementów, które miały miejsce". Dodał, że istotą tych konfrontacji jest szczegółowość, a w tej sprawie prokurator "jest bardzo szczegółowy".
Według Kaczmarka, postawieniu mu w ub. roku zarzutu składania fałszywych zeznań w sprawie przecieku w tzw. aferze gruntowej miało na celu m.in. obniżenie jego wiarygodności.
"Byłem wezwany przez komisję ds. służb specjalnych, składam zeznania i właśnie w tamtym czasie, kiedy za chwilę zeznania ma składać Konrad Kornatowski, zostajemy zatrzymani i stawiają nam zarzut składania fałszywych zeznań. Ewidentnie można porównać te rzeczy. To ma na celu właśnie m.in. obniżenie naszej wiarygodności. Oczywiście jest to celowe działanie" - powiedział Kaczmarek. Dopytywany, czyje to działanie, zaznaczył, że "oczywiście pana Zbigniewa Ziobry, który w tym momencie jest osobą, która - mówiąc kolokwialnie - +ma dużo za uszami+".
"To w tamtym czasie pan Ziobro mówi, że nic się nie wydarzyło, przed Sejmem twierdzi, że jak najbardziej on o sprawie (Blidy-PAP) nie wiedział, sugeruje, że Zbigniew Wassermann za wszystkim stoi. Dopiero, kiedy pojawiają się kolejne dowody, zmienia cyklicznie zdanie w kolejnych wypowiedziach prasowych i medialnych" - powiedział Kaczmarek.
Zwrócił uwagę, że jego zeznania i b. Komendanta Głównego Policji były przez media publikowane i można było się doskonale z treścią ich zeznań zapoznać. Pytany przez dziennikarzy, czy mógł wywnioskować z tych konfrontacji, że świadkowie pewne sprawy ze sobą uzgadniali, powiedział, że "co do pewnych aspektów tej sprawy był czas, żeby przygotować się i uzgodnić wspólną wersję wydarzeń". Według niego, obaj świadkowie pełnili lub pełnią funkcje, która dawały możliwości zapoznania się z materiałem.
Odnosząc się do konfrontacji z szefem CBA, Kaczmarek powiedział, że w tym zakresie "były drobne różnice zdań".
Rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania nie chciał ujawnić szczegółów konfrontacji. "Ich przeprowadzenie było podyktowane względami dowodowymi. Miało na celu wyjaśnienie rozbieżności istniejących w złożonych zeznaniach" - powiedział Kopania.
Konfrontacja Ziobry i Kaczmarka, przeprowadzona w kancelarii tajnej prokuratury, była pierwszą z zaplanowanych przez śledczych na ten tydzień konfrontacji, w której biorą udział uczestnicy narady u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Odbyła się ona przed planowanym zatrzymaniem Blidy i dotyczyła m.in. śledztwa w sprawie mafii węglowej.
Łódzka prokuratura bada okoliczności śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy, która w kwietniu ub. roku popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.
Prowadzone przez łódzką prokuraturę śledztwo ma ustalić m.in. czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW. Dotąd zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie wydał dwóm pozostałym funkcjonariuszom polecenia przeszukania Blidy; sam nie sprawdził też, czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Łódzcy śledczy badają także decyzję katowickiej prokuratury w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i jej zatrzymaniu, w tym także wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów. W tym ostatnim wątku przesłuchani zostali m.in. uczestnicy narady u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Pełnomocnik rodziny Blidów mec. Leszek Piotrowski zapowiedział, że zamierza domagać się ponownego przesłuchania byłego premiera i ministrów z jego gabinetu - Ziobry i Zbigniewa Wassermanna. Zapowiadał wcześniej także, że skieruje do prokuratury wniosek, w którym będzie domagał się postawienia zarzutów m.in. Ziobrze i Święczkowskiemu. Dotąd jego wnioski nie trafiły do łódzkiej prokuratury.
pap, ss