"Idea jest taka, aby wypracować zupełnie nowe porozumienie na lewicy. Wcześniej mieliśmy do czynienia z formułą czterech partii z jedną partią centrową (koalicję LiD tworzyły SLD, SdPl, UP i PD), które były jednak zamknięte na inne środowiska. Teraz integrujemy te partie i otwieramy się na lewicę" - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik SLD Tomasz Kalita.
Według niego, szef SLD Wojciech Olejniczak w tej sprawie rozmawiał już z przewodniczącymi OPZZ - Janem Guzem i ZNP - Sławomirem Broniarzem, a ma zamiar spotkać się jeszcze m.in. z przedstawicielami Forum Związków Zawodowych.
"Chcemy odbudować strategiczny sojusz lewicy ze związkami zawodowymi" - podkreślił Kalita.
Kolejnym ruchem Sojuszu ma być zawiązanie na nowo współpracy z Unią Pracy i SdPl oraz budowanie wspólnego lewicowego programu.
Według rzecznika SLD, w niedzielę liderzy Sojuszu i UP zawarli porozumienie oparte o cztery kwestie programowe: walkę z wszelkimi formami wykluczenia społecznego, podwyższenie płacy minimalnej do poziomu 50 procent średniej krajowej, świeckie państwo i pakiet "świadome macierzyństwo", który obejmowałby nie tylko liberalizację prawa aborcyjnego, ale też edukację seksualną i refundację środków antykoncepcyjnych.
Podobne porozumienie - zdaniem Kality - SLD chce zaproponować także SdPl.
Na czwartek zaplanowane jest z kolei spotkanie Sojuszu z mniejszymi związkami zawodowymi i organizacjami społecznymi, w tym Stowarzyszeniem "Pokolenia", Związkiem Żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, czy Polskim Związkiem Emerytów i Rencistów. Sojusz chciałby nawiązać też współpracę z partią "Zieloni 2004".
Nowe porozumienia Sojuszu miałyby być gotowe do maja. "Chcielibyśmy zacząć podpisywać porozumienia tak, aby na 1 maja pokazać, że z jednej strony mamy do czynienia z prawicą, w której dominują politycy, urzędnicy, a z drugiej strony jest lewica, w której będzie dużo społeczników, organizacji socjalnych, światopoglądowych" - zaznaczył Kalita.
W SLD po rozstaniu z Demokratami powstały już zespoły programowe, które mają przygotować dokument programowy na czerwcowy kongres partii. Kongres ten wybierze również nowe władze Sojuszu.
Jednocześnie pracę kontynuują zespoły koordynowane przez prof. Janusza Reykowskiego, autora opublikowanego na początku tego roku, raportu podsumowującego m.in. kampanię wyborczą koalicji Lewicy i Demokratów przed październikowymi wyborami do parlamentu. Zespoły te pracują nad przyszłym, wspólnym programem lewicy.
Według niektórych polityków SLD, decyzja Olejniczaka o zakończeniu współpracy z PD w znaczący sposób wzmocniła jego pozycję w Sojuszu, a tym samym skomplikowała sytuację sekretarza generalnego SLD Grzegorza Napieralskiego przed czerwcowym kongresem. Ich zdaniem, gdyby Napieralski zdecydował się ubiegać o stanowisko przewodniczącego SLD, miałby w tej chwili dużo mniejsze szanse niż jeszcze kilka tygodni temu.
Pragnący zachować anonimowość rozmówcy PAP oceniają, że błędem sekretarza Sojuszu było zwlekanie z deklaracją o starcie. "Gdyby Grzesiek miesiąc temu ogłosił, że kandyduje na przewodniczącego pod hasłem zakończenia współpracy z PD, Wojtek nie miałby nic do powiedzenia" - uważa działacz SLD z Mazowsza.
Według innego polityka Sojuszu zbliżonego do kierownictwa partii, decyzja szefa SLD o zakończeniu współpracy z Demokratami nie musi oznaczać jednak końca szans Napieralskiego. "Grzegorz ma papiery na prawdziwego przywódcę. Może być tak, że na kongresie wyjdzie na mównicę, wygłosi świetne przemówienie i otrzyma więcej głosów niż Wojtek" - przewiduje.
Zdaniem działacza SLD z Mazowsza z kolei, teraz z oceną szans Napieralskiego należy poczekać do zakończenia kampanii sprawozdawczo-wyborczej w Sojuszu. "Jeśli Grzesiek nie będzie miał szans na wybór, prawdopodobnie okopie się na funkcji sekretarza generalnego" - uważa rozmówca PAP.
Członek Zarządu Krajowego SLD Konrad Gołota uważa, że Olejniczak nie miał innego wyjścia niż zachować swą decyzję o rozwiązaniu współpracy z Partią Demokratyczną w tajemnicy do ostatniej chwili.
"Jak mieliśmy to zrobić w bardziej elegancki sposób, żeby to była nasza inicjatywa i żeby nikt nas w tym nie ubiegł? Gdyby Olejniczak dzień wcześniej poinformował Marka Borowskiego, że zamierza na Radzie Krajowej ogłosić zerwanie współpracy z Partią Demokratyczną, to Borowski rano poszedłby do radia i powiedział o tym" - powiedział Gołota.
Jego zdaniem jednak, zarówno liderzy PD, jak i SdPl byli uprzedzeni, że Sojusz będzie chciał zmienić formułę LiD. "Prosiliśmy Demokratów o spotkanie w tej sprawie, ale oni są zajęci własnymi sprawami" - podkreślił Gołota. Zaznaczył jednak, że w tej chwili nie ma sensu rozwodzić się na temat stylu zakończenia współpracy z PD, a skupić się na budowaniu nowej lewicy.
Politycy SLD uważają, że posłowie SdPl prawdopodobnie pozostaną we wspólnym klubie poselskim z Sojuszem, choć już pod inną niż "Lewica i Demokraci" nazwą. W ubiegłym tygodniu z klubu LiD odeszli trzej posłowie PD: Bogdan LiS, Marian Filar i Jan Widacki.
Zdaniem szefa SdPl Marka Borowskiego, decyzję w sprawie przyszłości parlamentarnej posłów Socjaldemokracji podejmie ostatecznie konwent jego partii, który spotka się w przyszłym tygodniu. W zeszłym tygodniu Borowski mówił, że w grę wchodzą trzy warianty: SdPl może powołać w Sejmie własne koło, współtworzyć koło z posłami PD, albo też pozostać na nowych warunkach w klubie z SLD.
W poniedziałek Borowski o przyszłości swej partii rozmawiał m.in. z liderem UP Waldemarem Witkowskim. Witkowski powiedział, że namawiał szefa SdPl do kontynuowania współpracy z SLD.
pap, ss