W środę po południu, po kilkunastogodzinnej akcji ratownicy jurajskiej grupy GOPR wydostali ciało grotołaza-amatora z ciasnego korytarza, w którym był zakleszczony. Jednak dopiero wieczorem udało się wydobyć ciało z jaskini. W akcji uczestniczyło w sumie 18 ratowników.
"Trwało to tak długo z powodu bardzo trudnych warunków. Ratownicy musieli transportować ciało grotołaza ciasnym korytarzem, przez kilkadziesiąt metrów walcząc o każdy centymetr, aby przejść dalej. To była niezwykle wyczerpująca akcja" - ocenił szef jurajskich goprowców, Piotr Van der Coghen.
Wcześniej ratownicy musieli obkuć zacisk, w którym utknął mężczyzna. "To było bardzo czasochłonne ze względu na brak miejsca. Niektóre przejścia w jaskini można porównać z przeciskaniem się pod samochodem" - dodał.
Kiedy ciało wydostano już z zacisku, rozpoczął się jego transport w kierunku wylotu jaskini. Problemem był niezwykle wąski korytarz. Aby nieco powiększyć jego przekrój w szczególnie ciasnych przewężeniach, ratownicy używali udarowych wiertarek akumulatorowych; miejscami było jednak tak wąsko, że obracanie i swobodne stosowanie tego sprzętu było utrudnione.
W ocenie goprowców, jaskinia, w której doszło do wypadku, należy do najtrudniejszych dla grotołazów; nie ze względu na głębokość, ale z uwagi na zaciski, czyli niezwykle ciasne przejścia.
O zaginięciu 30-letniego grotołaza z Krakowa powiadomiła we wtorek wieczorem policję jego matka. Powiedziała, że syn pojechał do jednej z jaskiń na Jurze i nie wrócił na noc do domu. Policjanci zaangażowali do poszukiwań goprowców.
Krótko potem policjanci odnaleźli samochód grotołaza w lesie w pobliżu Czajowic; wtedy ratownicy z psami szkolonymi do poszukiwań zaginionych osób rozpoczęli poszukiwania w okolicy. Psy doprowadziły ratowników do jaskini, przed którą znaleziono plecak 30-latka.
Akcję w jaskini od nocy prowadziło sześciu ratowników. Grotołaza znaleziono w głębokim korytarzu. Był zakleszczony głową w dół. Goprowcy po raz pierwszy zobaczyli jego stopy w środę ok. godz. 4.30 rano. Od tej pory podejmowali próby wydostania mężczyzny. Udało się to po południu, potem rozpoczął się czasochłonny i trudny transport ciała. Wieczorem zwłoki wydobyto z jaskini i przekazano do dyspozycji prokuratury, która wraz z policją wyjaśnia okoliczności wypadku.
Nie wiadomo jeszcze co było przyczyną śmierci grotołaza - wychłodzenie organizmu, uraz wewnętrzny czy np. stres związany z zakleszczeniem się w wąskim przejściu. Najprawdopodobniej 30-latek nie miał dużego doświadczenia, zwiedzanie jaskiń stało się jego hobby stosunkowo niedawno.
Jaskinia Sąspowska położona jest w Ojcowskim Parku Narodowym w Dolinie Sąspowskiej. Ma ok. 100 metrów długości i 13 metrów różnicy poziomów. Jej zwiedzanie jest możliwe tylko po uzyskaniu zgody dyrekcji parku. Mężczyzna nie miał takiej zgody.
Położony ok. 20 metrów ponad dnem doliny wylot jaskini jest zamknięty kratą. W ten sposób władze Ojcowskiego Parku Narodowego próbują chronić jej bogatą szatę naciekową. Występujące tam draperie i wodospady naciekowe osiągają wysokość do kilkunastu metrów.ab, em, pap