Minda dodał, że powołana komisja "oceni materiały operacyjne w sprawie i wtedy będzie można stwierdzić czy popełniono błędy".
"Wierzę, że zostanę oczyszczony" - dodał i zaznaczył, że "pełna analiza sprawy pozwoli wyjaśnić, kto był faktycznie winny, czy taka osoba była w policji, czy w prokuraturze".
Odpowiadając na zarzut, że nie sprawdzono billingów osób, które były przed porwaniem na przyjęciu u Krzysztofa Olewnika, a być może jedna z tych osób otworzyła drzwi, którymi dostali się później porywacze, Minda powiedział: że jest to kolejna nieprawda. "Temat imprezy u Olewnika wyjaśniało Biuro Spraw Wewnętrznych. Ja nie wyjaśniałem okoliczności tego spotkania. Jeżeli biznesmen zaprasza piętnastu policjantów na suto zaprawianą alkoholem imprezę, robi to w określonym celu" - powiedział. I dodał, że ma nadzieję, iż okoliczności tego spotkania zostaną wyjaśnione.
Odnosząc się do zarzutów formułowanych przez rodzinę Olewnika w sprawie zaniedbań, do jakich miało dojść podczas śledztwa, Minda powiedział, że "pan Olewnik wielokrotnie rozmijał się z prawdą jeśli chodzi o przekazywanie informacji".
Jak zaznaczył, podczas przekazywania przez rodzinę okupu porywaczom policja śledziła samochód, którym jechali bliscy Olewnika "kilkunastoma samochodami". "Na miejscu przekazania okupu były służby operacyjne (...) na to są dokumenty" - powiedział Minda.
Nadkomisarz dodał, że w czasie trwania śledztwa utrzymywał stały kontakt z rodziną porwanego. "Przypominam sobie jeden miesiąc, gdzie przeprowadziłem ponad 27 godz. rozmów z rodziną" - mówił.
Pytany o anonimową informację wskazująca na sprawców porwania, którą rodzina Olewników miała otrzymać na początku 2002 roku Minda odpowiedział, że anonim został przekazany prokuratorowi nadzorującemu śledztwo. "Ja tego anonimu nie pamiętam, żebym go otrzymał" - zaznaczył.
Minda zapowiedział też, że złoży pozew przeciwko b. posłowi SLD Jerzemu Dziewulskiemu o ochronę dóbr osobistych. Dziewulski powiedział o Mindzie w TVN24 "to bydle nie człowiek". Zdaniem Dziewulskiego, Minda "swoją postawą na długi czas nadszarpnął zaufanie do policji".
Remigiusz Minda był w roku 2004 zastępcą naczelnika Wydziału Kryminalnego w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Zajmował się sprawą porwania Krzysztofa Olewnika.
Rzecznik mazowieckiej policji Tadeusz Kaczmarek powiedział PAP, że Minda pracował w KWP w latach 2000-2007. Następnie przeszedł na emeryturę. Zanim trafił do KWP był policjantem w Komendzie Powiatowej Policji w Szydłowcu.
Do porwania Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy z Drobina pod Płockiem (Mazowieckie) doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Sprawcy zażądali okupu. W lipcu 2003 roku okup przekazano porywaczom, jednak uprowadzony został miesiąc później zamordowany.
31 marca Sąd Okręgowy w Płocku skazał dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika na kary dożywotniego więzienia. Kilka dni później - czwartego kwietnia - Kościuk popełnił samobójstwo. Powiesił się na prześcieradle w celi aresztu w Płocku.
W czerwcu 2007 r. samobójstwo popełnił też Wojciech F. (szef gangu, który porwał Olewnika), któremu śledczy zamierzali przypisać tzw. sprawstwo kierownicze.
pap, ss