"Sprawa dotyczyła jednego ze świadków przesłuchanych w śledztwie, którym następnie zainteresowała się ABW. Kierujący wówczas Prokuraturą Apelacyjną w Krakowie prok. Józef Giemza wystąpił do ABW z prośbą o wyjaśnienia w tej sprawie. Uzyskał odpowiedź, z której wynikało, że nie było żadnych nieprawidłowości" - poinformowano w Prokuraturze Apelacyjnej.
Według informacji uzyskanych przez PAP z innego wiarygodnego źródła, zbliżonego do sprawy, działania takie podejmowano również wobec innych świadków.
Jak podało w piątek radio RMF FM, Centralne Biuro Antykorupcyjne i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nieformalnie kontaktowały się ze świadkami zeznającymi w sprawie mafii paliwowej po tym, jak z dokumentami ze śledztwa bezprawnie zapoznał się Jarosław Kaczyński. Pytali o to, co jest w zeznaniach, a także w jaki sposób trafili do krakowskich prokuratorów. Pojawiły się nawet sugestie, aby zaprzestać składania zeznań.
Jak poinformowano w prokuraturze, sprawa dotyczyła jednego świadka, przesłuchanego w toku śledztwa paliwowego przez prowadzącego jeden z wątków śledztwa prok. Wojciecha Miłoszewskiego. Miał on być potem pytany przez ABW m.in. o prowadzących śledztwo prokuratorów Marka Wełnę i Wojciecha Miłoszewskiego.
Działania takie potwierdził również obecny naczelnik wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Krakowie, prowadzącego śledztwo paliwowe, Marek Wełna. "Według mojej wiedzy działania takie miały miejsce, ale odmawiam komentarzy" - powiedział prok. Wełna.
Według RMF, po ABW "do akcji wkroczyło Centralne Biuro Antykorupcyjne". Do jednego ze świadków zgłosił się najpierw osobiście szef Departamentu ds. Postępowań Karnych CBA, a następnie inny funkcjonariusz. Podczas spotkania w jednym z wrocławskich hoteli szczegółowo wypytywał on świadka nie tylko o treść jego zeznań, ale także o kontakty z prokuratorami, którzy prowadzą śledztwo. "Funkcjonariusz CBA przyznał podczas rozmowy, że nie jest ona formalna, ale robi to na polecenie swoich zwierzchników" - podało RMF.
Według radia, w podobny sposób agenci CBA dotarli też do innych świadków.
Piotr Kaczorek z CBA w komunikacie przesłanym PAP napisał, że "żadna z rozmów funkcjonariusza Centralnego Biura Antykorupcyjnego, o której mówi publikacja RMF FM, nie dotyczyła bezpośrednio sprawy tzw. afery paliwowej, lecz zupełnie innego tematu. Przebieg rozmowy nie potwierdza zarzutów podnoszonych przez autorów publikacji".
"Nadmieniam, że w strukturach CBA nie ma jednostki organizacyjnej pod nazwą "Departament ds. Postępowań Karnych" - zaznaczył.
Jak podano w komunikacie, "funkcjonariusze CBA, tak jak i innych służb, mają prawo i wykonują wiele działań o charakterze operacyjnym, do czego należą także nieformalne rozmowy, które są odpowiednio dokumentowane".
"CBA jest służbą apolityczną i nie działa na zamówienie polityków, lecz z całą stanowczością zwalcza przestępczość korupcyjną" - napisał Kaczorek w komunikacie.
Jak informowało wcześniej radio RMF, w styczniu 2006 r. prezes PiS bezprawnie otrzymał protokoły zeznań kilku świadków w sprawie mafii paliwowej od prowadzącego jeden z wątków tego śledztwa prok. Wojciecha Miłoszewskiego. Według radia, do spotkania J. Kaczyńskiego z prokuratorem doprowadził ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Płocku.
ab, pap