Dwadzieścia zdesperowanych kobiet z dziećmi, niektóre ciężarne, głoduje w biurze jednego z radnych. Protestują przeciw decyzji urzędników, którzy odcięli je od wody, prądu i gazu. Dwie protestujące trafiły do szpitala – informuje dziennik.pl
Protest kobiet trwa od środy.
"Nie powinni się tak zachowywać. Mamy czekać na mieszkania socjalne, a oni odcinają... Ja mam inhalator na prąd i nie mogę go podłączyć dziecku" - mówi jedna ze zdesperowanych matek.
Urzędnicy twierdzą jednak, że kobiety bezprawnie zajęły pustostany."Przyjąłem je w biurze rady i będę z tymi paniami do końca" - zapewnia radny Ryszard Nowak w TVN24. Zapytany o pomoc, rozkłada jednak ręce. "Mieszkań nie ma, bo nie ma" - mówi.
ab, dziennik.pl