Ruszył proces Antoniego Gucwińskiego

Ruszył proces Antoniego Gucwińskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przed wrocławskim sądem rozpoczął się we wtorek proces b. dyrektora wrocławskiego zoo Antoniego Gucwińskiego, którego Fundacja Viva, zajmująca się obroną zwierząt, oskarżyła o znęcanie się nad brunatnym niedźwiedziem Mago.

Fundacja zdecydowała się wystąpić z oskarżenia prywatnego, po tym, jak wrocławska prokuratura dwukrotnie umarzała dochodzenie w sprawie niedźwiedzia Mago i warunków, w jakich żył we wrocławskim zoo, gdy dyrektorem ogrodu był Gucwiński.

B. dyrektora zoo Fundacja oskarżyła o to, że "długotrwale przetrzymywał" Mago w bunkrze, bez światła, wybiegu i możliwości przebywania w naturalnych dla niedźwiedzia pozycjach oraz o to, że nie dołożył starań, aby te warunki poprawić.

Gucwiński we wtorek stawił się przed sądem. Nie przyznał się do winy, ale zgodził się złożyć obszerne wyjaśnienia. Przede wszystkim - zdaniem dyrektora - oskarżenia wysuwane przez Vivę są nieprawdziwe, bowiem zawierają nieścisłości.

"Robiłem wszystko, aby to zwierzę ochronić i uratować przed fizyczną likwidacją" - mówił Gucwiński. Przypomniał, że "gdyby w 1991 r. nie zgodził się przyjąć Mago wraz z jego matką - niedźwiedzicą Magdą i dwojgiem rodzeństwa, zwierzęta zostałyby zlikwidowane". W Tatrach, gdzie mieszkały - mówił Gucwiński - poczyniły szkody m.in. w barach i górskich restauracjach.

Na pytania sądu, dlaczego niedźwiedź był przetrzymywany w małym bunkrze, powiedział, że gawry niedźwiedzie nie są duże, a same niedźwiedzie, zwłaszcza osobniki dorosłe, to samotnicy. "Gawra to mały obiekt ale daje on niedźwiedziom poczucie bezpieczeństwa" - mówił dyrektor. Gucwiński zaprzeczył, że Mago nie miał kontaktu z innymi niedźwiedziami, bowiem kontaktował się z nimi "głosowo i wizualnie" raz w tygodniu podczas sprzątania wybiegu - zapewnił Gucwiński.

Przyznał, że Mago nie był trzymany na wybiegu jak inne niedźwiedzie, bowiem nie było dla niego miejsca. Dyrektor starał się przekazać Mago do innych ogrodów zoologicznych, ale nikt go nie chciał. Podobnie było z rodzeństwem tatrzańskiego niedźwiedzia. Przypomniał, że przebudowę wybiegu - tak, aby Mago mógł być z innymi niedźwiedziami - rozpoczęto we wrocławskim ogrodzie w 2002 r.

Według Cezarego Wyszyńskiego z Fundacji Viva, Mago był trzymany w bardzo złych warunkach, mieszkał w małym 2 metry na 2 metry bunkrze bez światła dziennego, dostępu do wybiegu. "To były nieludzkie warunki. Niedźwiedź brunatny spędził w tym bunkrze 10 lat" - powiedział PAP Wyszyński. Jego zdaniem, dyrektor jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy, tym bardziej, że - jak powiedział Wyszyński - nowy dyrektor z problemem Mago uporał się w 40 dni. "Dzisiaj Mago mieszka na wybiegu wraz z innymi niedźwiedziami" - zaznaczył Wyszyński.

Obecny dyrektor wrocławskiego zoo Radosław Ratajszczak powiedział PAP, że niedźwiedź przebywa na wybiegu zewnętrznym wraz ze swoją rodziną: siostrą i dwiema córkami. "Obecnie dobiega końca budowa 20-krotnie większego wybiegu dla niedźwiedzi. Po jego zakończeniu Mago zamieszka właśnie tam i będzie miał komfortowe warunki" - zapewnił dyrektor.

We wrześniu 2006 r. zaniepokojeni wrocławianie oraz lokalna prasa alarmowali, że mieszkające w zoo zwierzęta są przetrzymywane w złych warunkach i zbyt małych klatkach, jak właśnie niedźwiedź brunatny - Mago, który do wrocławskiego zoo trafił w 1991 r. z Tatr. Niedźwiedź żył w betonowej klatce od chwili, gdy zaatakował karmiącego go pracownika zoo.

Ponad 70-letni Gucwiński jest od 2007 roku na emeryturze.

pap, ss