"Sprawę Nangar Khel upolityczniono"

"Sprawę Nangar Khel upolityczniono"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura wojskowa wymaga reformy, a sprawę ostrzelania przez polskich żołnierzy wioski w Afganistanie uwikłano politycznie - przekonywali we wtorek w Warszawie uczestnicy konferencji "Sprawa Nangar Khel - upolitycznienie armii i organów ścigania?".

Jak ocenił prof. Hubert Izdebski, prokuratura w Polsce "nosi cechy radzieckiego, leninowskiego modelu" i wymaga gruntownych zmian, w tym "ograniczenia jej władczych uprawnień".

"Co znaczy niezależność prokuratora prowadzącego sprawę, gdy mamy do czynienia z hierarchiczną strukturą w której przełożonemu - w kategoriach prawnych - praktycznie wolno wszystko" - pytał retorycznie.

Jak wskazywał, prokuratorzy wojskowi są w wyjątkowo specyficznej sytuacji, bo oprócz normalnej hierarchii prokuratorskiej podlegają jeszcze "zasadom i zwyczajom obowiązującym w wojsku, gdzie normalne jest, iż tego kto jest wyższy szarżą nie można traktować jako kogoś od kogo jest się całkiem niezależnym" - powiedział Izdebski.

Zdaniem polityka i publicysty Czesława Bieleckiego sprawę ostrzału wioski upolityczniono, czego dowodem są wypowiedzi osób publicznych. "Jeśli polityk wychodzi i mówi że ktoś był durniem, a potem inny mówi, że to było ludobójstwo i przeprasza za nie, to jest kontekst, który wpływa na tekst" - powiedział nawiązując m.in. do słów byłego szefa MON Aleksandra Szczygły i Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego.

Jak ocenił Bielecki, "słowa których używali politycy, za którymi szła prokuratura wojskowa były niewłaściwe".

Chodzi o zarejestrowaną w pierwszej połowie lutego przez jedną ze stacji telewizyjnych wypowiedź Szczygły. Pytany o swoją wiedzę na temat zajścia powiedział, że "trwa postępowanie, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności sprawy". Odchodząc, wyraźnie poirytowany, sądząc że jego słowa nie są nagrywane powiedział do dziennikarki: "proszę nie mówić do mnie, że ja mam jakąś odpowiedzialność za to, że banda durniów strzela do cywili". Potem wielokrotnie za wypowiedź przepraszał.

Podejrzani żołnierze poczuli się dotknięci jego słowami. Sześciu z nich chce pozwać Szczygłę za naruszenie ich dóbr osobistych. Reprezentować ma ich obecny na konferencji prof. Piotr Kruszyński. Jak wyjaśniał we wtorek zapowiadany już kilka tygodni temu pozew nie został jeszcze skierowany do sądu, bo "jest pewna ranga spraw" - najważniejsza to opuszczenie aresztu przez żołnierzy. Jak dodał, gdy wojskowi będą na wolności jego kontakt z nimi będzie ułatwiony i przyspieszy prace nad pozwem.

Rzecznik Praw Obywatelskich przyznał niedawno, że jego wypowiedź o "zbrodni" w Nangar Khel z listopada zeszłego roku, gdy przepraszał naród Afgański, to "jedno słowo za dużo" i zapowiedział, że przeprosi żołnierzy, gdy okaże się, że się pomylił.

Zdaniem Bieleckiego, "żołnierz na polu walki ma prawo popełnić pomyłkę, ma prawo używać czasem sprzętu, który okazał się wadliwy, bo nie miał innego. Polityk natomiast nie ma prawa nazywać tego w ten (zbrodnia, ludobójstwo-PAP) sposób".

W związku z ostrzałem Nangar Khel podejrzanych jest siedmiu żołnierzy 18. bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego. Do zdarzenia doszło w sierpniu ub. r., zginęło wówczas kilkoro afgańskich cywili. W poniedziałek trzech żołnierzy opuściło areszty śledcze, pozostali wciąż w nich przebywają.

ab, pap