Według sądu, krytyka Farfała, jako osoby pełniącej ważną funkcję w telewizji publicznej, była uzasadniona, rzetelna i konstruktywna. Nie godziła też w jego dobra osobiste, gdyż "GW" działała w obronie uzasadnionego interesu publicznego, jakim jest prawo do informacji o przeszłości członka władz TVP.
W 2006 r. w artykule pt. "Były neonazista w TVP" "GW" napisała, że Farfał - wówczas powołany 28-letni wiceprezes TVP z rekomendacji LPR - w latach 90. przez dwa lata był wydawcą rasistowskiego pisemka "Front", w którym miał napisać m.in. "nie tolerujemy tchórzów, konfidentów, Żydów". Publikowano tam m.in. rysunki "łysego osiłka z mieczem", który depcze flagi Izraela i UE oraz skinheada z ręką w geście "Heil Hitler". W ostatnim "Froncie" Farfał pisał: "Chciałbym, żeby wszyscy czytelnicy wiedzieli, że nigdy nie byłem (i nie jestem) naziolem".
Po publikacji "GW" Farfał wyjaśniał, że w wieku 15-16 lat dał się "zmanipulować kolegom z podwórka i dał się wpisać z imienia i nazwiska na okładkę jako redakcja" "Frontu". Dodał, że "nie utożsamia i nie utożsamiał się" z tekstami "Frontu". Pozwał o ochronę dóbr osobistych autora artykułu Marcina Kowalskiego, redaktora naczelnego "GW" Adama Michnika oraz wydawcę "GW", żądając od nich przeprosin w "GW" i w "Rzeczpospolitej" za "bezzasadne sugestie, że był neonazistą" oraz 80 tys. zł zadośćuczynienia dla siebie.
Pozwani chcieli oddalenia pozwu. "Powód może czuje się dotknięty, ale sam sobie na to zasłużył" - mówił pełnomocnik "GW" radca prawny Piotr Rogowski. Dowodził, że określenia "GW" były uprawnione, skoro powód wydawał faszystowską gazetkę.
Sąd podzielił w poniedziałek te argumenty i uznał, że oceny "GW" były "w pełni uprawnione". W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Dorota Trautman mówiła, że o tym, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych, decydują "kryteria obiektywne, a nie subiektywne oceny". Podkreśliła, że można się spierać o zakres znaczeniowy słowa "neonazista", ale nie to było przedmiotem procesu, tylko czy "GW" naruszyła dobra osobiste powoda.
Według sądu do naruszenia nie doszło, bo gazecie chodziło o poinformowanie opinii publicznej, że we władzach TVP jest osoba publiczna, "która nie powinna nią być z racji wyznawanych kiedyś poglądów". "Pełniąc ważną funkcję w publicznej telewizji powód musiał się liczyć z oceną swych zachowań z przeszłości; "z okresu błędów+, jak sam mówił" - oświadczyła sędzia.
Dodała, że tytuł - który głównie kwestionował Farfał - wskazywał jedynie, iż powód sympatyzował kiedyś z "określoną ideologią" i dlatego był on uprawniony.
Według sądu autor artykułu dochował należytej staranności, ustawowo wymaganej od dziennikarza i nie można mu zarzucić nierzetelności. Zdaniem sędzi wystarczyło zapoznać się z treściami "Frontu" aby uznać, że autor był uprawniony do swych wniosków.
Pełnomocnik nieobecnego w sądzie Farfała radca prawny Roberto Privitera powiedział PAP, że nie komentuje wyroków i czeka na pisemne uzasadnienie orzeczenia, by razem ze swym klientem zdecydować, co dalej. Rogowski nazwał wyrok "znakomitym dla mediów" i "świetnie uzasadnionym". "Cieszę się że sąd pozwala wobec osób publicznych na ostrą, aczkolwiek uzasadnioną krytykę" - dodał.
"Póki pan Farfał jest osobą publiczną, interes publiczny przemawia za tym, byśmy jak najostrzej opisywali to, co mówił w przeszłości" - mówił Rogowski podczas rozprawy w marcu. "On osobą publiczną będzie już niedługo" - odparł wtedy Privitera (potem wyjaśniał PAP, że miał na myśli to, że jeśli wejdzie w życie nowa ustawa o rtv, można się spodziewać dymisji we wszystkich mediach publicznych).
Po publikacji "GW" Farfał oddał się do dyspozycji Rady Nadzorczej TVP, która pozostawiła go na stanowisku. Sekretarz Rady Janusz Niedziela, który dwukrotnie składał wniosek o odwołanie Farfała, powiedział po wyroku PAP, że wolałby, żeby nie zasiadał on w zarządzie telewizji. "Nigdy nie byłem entuzjastą tego pana" - powiedział. "Nie sądzę, że ten wyrok zmieni większość w Radzie, choć wolałbym, by tak było" - dodał Niedziela. Najbliższe posiedzenie RN w czerwcu.
Farfał został członkiem zarządu TVP w maju 2006 r. Wcześniej był członkiem Młodzieży Wszechpolskiej, z członkostwa w której zrezygnował w styczniu 2006 r., kiedy został wiceprezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Warszawie. Był też naczelnym pisma Młodzieży Wszechpolskiej - "Wszechpolak".pap, ss