65-letni Lichocki, były oficer Wojskowej Służby Wewnętrznej, próbował docierać do osób, które miały się znajdować w tajnym aneksie do raportu z likwidacji WSI. Miał za pieniądze proponować im wykreślenie z dokumentu ich nazwisk, p0owołując się na wpływy w komisji weryfikacyjnej WSI. W mediach pojawiły się informacje, że takie propozycje otrzymał jeden z przedsiębiorców oraz płk WSI Lech Tobiasz. Ten ostatni o sprawie zawiadomił prokuraturę.
Z ustaleń "Rz" wynika, że Lichocki w 2007 r. próbował dotrzeć do biznesmena Ryszarda Krauzego. Miał mu proponować wykreślenie jego nazwiska z tajnego aneksu. Rozmówcy gazety wskazują, że najprawdopodobniej chciał mu również sprzedać sam dokument.
Emerytowany oficer docierał do osób z najbliższego otoczenia trójmiejskiego biznesmena. Próbował spotkać się m.in. z płk. Mieczysławem Tarnowskim, byłym wiceszefem ABW, obecnie doradcą Krauzego. "Nie wiem, w jakiej sprawie dzwonił. Odmówiłem spotkania" - mówi "Rz". Tarnowski nie ukrywa, że był zaskoczony. "Wcześniej miałem bardzo sporadyczne kontakty z Lichockim, a tu zadzwonił i koniecznie chciał się spotkać" - dodaje.
Ale jak wynika z informacji "Rz", mogło dojść do spotkania płk. Lichockiego z przedstawicielem Krauzego, na którym były oficer miał zaoferować wykreślenie nazwiska biznesmena z aneksu. Kilka dni temu "Gazeta Wyborcza" napisała, że Lichocki spotkał się z PR-owcem znanego biznesmena. Proponował "korektę" jego nazwiska w aneksie. Takie materiały mają znajdować się w śledztwie. Nieoficjalnie "Rz" dowiedziała się, że prokuratura sprawdza, komu Lichocki miał proponować ingerencję w aneks.
Lichocki nie chciał rozmawiać z "Rzeczpospolitą". "Jestem osobą prywatną, proszę mi nie przeszkadzać" - oświadczył.pap, ss