Nikt nie łamie prawa opozycji; prezes PiS lubi nadużywać mocnych wyrażeń - tak premier Donald Tusk odniósł się do słów Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że w piątek na sali sejmowej doszło do "drastycznego ograniczenia prawa opozycji".
Zdaniem J. Kaczyńskiego marszałek Sejmu Bronisław Komorowski nie dopuszczając do zadawania pytań przez posłów PiS podczas głosowania poprawek do projektu nowelizacji ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, dopuścił się złamania praw opozycji.
Posłowie PiS w proteście opuścili salę obrad Sejmu. Mają na nią powrócić najprawdopodobniej dopiero na głosowanie ich wniosku o wotum nieufności dla ministra finansów Jacka Rostowskiego. Wychodząc z sali obrad posłowie PiS krzyczeli "hańba".
"Uważam, że politycy nie powinni nadużywać wielkich słów wtedy, kiedy są sprawcami bałaganu - na szczęście małego bałaganu" - powiedział dziennikarzom premier odnosząc się do sytuacji, która miała miejsce na sali obrad Sejmu.
"Wszyscy państwo jesteście tutaj obecni i dobrze wiecie, że nikt nie łamie praw demokracji, że opozycja jest w Polsce tak głośna, że w niewielu krajach europejskich opozycja dysponuje tak silnym głosem, zarówno jeśli chodzi o dostęp do mediów, jak i przestrzeganie przez rządzących wszystkich standardów demokracji" - stwierdził Tusk.
Premier ocenił, że "dziś PiS zachował się na sali tak, jak to bywało też w przeszłości".
"Nie chcę im odbierać prawa do takich zachowań: trochę pokrzyczeli, trochę spowodowali takiego nieporządku na sali. To się zdarza. Kiedy opozycja jest nerwowa i bezradna, to czasami się tak zachowuje" - powiedział Tusk.
Jak dodał, pamięta z czasów kiedy sam był w opozycji, że posłom PO też zdarzało się nie wytrzymywać nerwowo.
"Natomiast ten potok słów takich gromkich bardzo, że tutaj coś złego się dzieje, to jest dość typowe dla prezesa PiS. On lubi nadużywać takich mocnych określeń do sytuacji, które zupełnie nie pasują do takich awanturniczych wypowiedzi" - stwierdził premier.
Pap, keb
Posłowie PiS w proteście opuścili salę obrad Sejmu. Mają na nią powrócić najprawdopodobniej dopiero na głosowanie ich wniosku o wotum nieufności dla ministra finansów Jacka Rostowskiego. Wychodząc z sali obrad posłowie PiS krzyczeli "hańba".
"Uważam, że politycy nie powinni nadużywać wielkich słów wtedy, kiedy są sprawcami bałaganu - na szczęście małego bałaganu" - powiedział dziennikarzom premier odnosząc się do sytuacji, która miała miejsce na sali obrad Sejmu.
"Wszyscy państwo jesteście tutaj obecni i dobrze wiecie, że nikt nie łamie praw demokracji, że opozycja jest w Polsce tak głośna, że w niewielu krajach europejskich opozycja dysponuje tak silnym głosem, zarówno jeśli chodzi o dostęp do mediów, jak i przestrzeganie przez rządzących wszystkich standardów demokracji" - stwierdził Tusk.
Premier ocenił, że "dziś PiS zachował się na sali tak, jak to bywało też w przeszłości".
"Nie chcę im odbierać prawa do takich zachowań: trochę pokrzyczeli, trochę spowodowali takiego nieporządku na sali. To się zdarza. Kiedy opozycja jest nerwowa i bezradna, to czasami się tak zachowuje" - powiedział Tusk.
Jak dodał, pamięta z czasów kiedy sam był w opozycji, że posłom PO też zdarzało się nie wytrzymywać nerwowo.
"Natomiast ten potok słów takich gromkich bardzo, że tutaj coś złego się dzieje, to jest dość typowe dla prezesa PiS. On lubi nadużywać takich mocnych określeń do sytuacji, które zupełnie nie pasują do takich awanturniczych wypowiedzi" - stwierdził premier.
Pap, keb