"Formułowanie przez prezydenta pod adresem Lecha Wałęsy - bohatera tamtych czasów - zarzutów, że (Wałęsa) jest agentem, że jego zachowania w Sierpniu i wtedy, kiedy był prezydentem, były manipulowane przez SB, to słowa, których Lech Kaczyński powinien się wstydzić" - powiedział szef rządu w piątek dziennikarzom w Sejmie.
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński odnosząc się do słów premiera przypomniał w rozmowie z PAP, że 18 czerwca ukaże się książka o Lechu Wałęsie. "Po jej ukazaniu się myślę, że Polacy poznają prawdę i przekonają się, kto miał rację" - podkreślił.
Chodzi o książkę historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, w której mają się znaleźć nieznane dokumenty o Wałęsie z początku lat 70. na temat jego rzekomych kontaktów z SB.
"Natomiast ponieważ myślę, że Donald Tusk dobrze zna historię tamtych czasów i dobrze zna to, co działo się w latach 70. i 80. w Gdańsku, to jego wypowiedź określę jako +Machu Picchu hipokryzji+" - podkreślił prezydencki minister.
W opinii Kamińskiego, książka przyniesie wiedzę o dotąd nieznanych faktach z najnowszej historii Polski. Zastrzegł jednak, że książki nie widział.
W zeszłym tygodniu, w wywiadzie dla Polsatu, L.Kaczyński odpowiadając na pytanie dziennikarki mówił, że Lech Wałęsa był agentem o pseudonimie "Bolek".
W reakcji Wałęsa wysłał list do Lecha Kaczyńskiego, w którym domaga się przeprosin za tę wypowiedź. W przeciwnym razie - jak zapowiada - złoży pozew do sądu przeciwko prezydentowi.
"Pamiętam, że Wałęsa, o którym Lech Kaczyński mówi, że był agentem, wychowywał na kilkunastu metrach kwadratowych, nie mając pracy, nie mając co do garnka włożyć, wielodzietną rodzinę. Bracia Kaczyński w tamtych czasach nawet nie mogli sobie wyobrazić, że tak można żyć jak Lech Wałęsa, że tak można heroicznie się zachowywać" - powiedział Tusk.
Jak dodał, on sam był wtedy w sytuacji, kiedy obserwował te wydarzenia "z bliska i od środka".
Zdaniem premiera Tuska, "to co robią z historią tamtych czasów" bracia Kaczyńscy jest "absolutnie niedopuszczalne".
"Od prezydenta Kaczyńskiego oczekiwałbym, że będzie bronił dumy narodowej, bronił tradycji sierpniowej, bronił tak naprawdę tradycji Polski, bo ten bój o historię jest też przecież realnym bojem politycznym" - powiedział Tusk.
Premier nie chciał komentować mającej się niebawem ukazać książki historyków IPN.
"Nie warto komentować książek, których się nie czytało. Nie miałem jej jeszcze w ręku. Natomiast tę oczywistą, zdroworozsądkową zasadę złamał, i to moim zdaniem w sposób niegodny prezydenta, Lech Kaczyński" - powiedział Tusk.
Jak dodał, tezy wygłaszane przez braci Kaczyńskich - przede wszystkim przez prezydenta - ku jego "bardzo przykremu zdziwieniu, to są tezy, które przynoszą wstyd ich autorom".
Tusk powiedział też, że jest bardzo przygnębiony wywiadem, którego Lech Kaczyński udzielił "Rzeczpospolitej". Rozmowę opublikowano 11 czerwca br.
W jego opinii, prezydent w tym wywiadzie "stwierdził, że tak naprawdę Sierpień został wymyślony przez bezpiekę i że stoczniowcy tylko dlatego, że mieli mało wyobraźni i niewiele rozumieli, zdecydowali się na działalność w Wolnych Związkach Zawodowych i strajku".
"To są słowa niegodne urzędu prezydenta, nie można takich rzeczy mówić" - podkreślił premier.ab, pap